W programie „7. Dzień Tygodnia” na antenie Radio ZET gośćmi Andrzeja Stankiewicza byli Paweł Kowal, Joanna Senyszyn, Bartosz Kownacki, Jan Filip Libicki i Beata Kempa. Goście rozmawiali między innymi o zachowaniu polityków po katastrofie w Smoleńsku. Jedno z pytań, które zostało zadane wyjątkowo rozjuszyło posłankę Kempę.
Temat katastrofy smoleńskiej poruszony został ze względu na film Ewy Stankiewicz, w którym pokazane zostały fotografie ówczesnej premier Ewy Kopacz, która miała nie zachować odpowiedniej powagi przebywając w prosektorium.
Stankiewicz postanowił zapytać polityków, którzy przebywali wówczas w Katyniu o ich zachowanie po katastrofie. Dziennikarz chciał dowiedzieć się, dlaczego politycy, w tym Beata Kempa, nie udali się od razu na miejscu wypadku. Jak przypomniał, zamiast tego, zjedli oni obiad w niedaleko położonej restauracji.
„Byliśmy wtedy w Katyniu i wśród szumu informacyjnego przez długi czas nie wiedzieliśmy co się dzieje. Czy wyobraża sobie pan, że my w tym momencie pójdziemy sami na miejsce katastrofy? To infantylne pytanie. Jedyne co mogliśmy zrobić, to opanować swój żal”
– odpowiedziała Stankiewiczowi europosłanka.
„Byliśmy wywiezieni w to miejsce i nie byliśmy nigdzie dopuszczeni. Ustawianie nas w roli służb jest bezczelne i wpisujące się w narrację Rosjan” – dodała Beata Kempa, która była wyraźnie wściekła.