„Szczepionki działają o wiele skutecznej niż restrykcje” – powiedział minister zdrowia Adam Niedzielski wskazując na liczby zakażeń koronawirusem SARS-CoV-2 w Polsce obecnie i rok temu. Zwrócił też uwagę na analogiczne dane dotyczące hospitalizacji z powodu COVID-19.
Szef resortu zdrowia był pytany w niedzielę w TVP Info m.in. o to, dlaczego w Polsce odsetek zakażonych koronawirusem SARS-CoV-2, wywołującym chorobę COVID-19, jest wyższy niż w krajach Europy Zachodniej.
„Niestety, po pierwsze wskaźnik zaszczepień w Polsce jest mniejszy, to ma wpływ na infekcje i ich konsekwencje, na hospitalizację, ale myślę, że porównanie z innymi krajami to nie jest dobry pomysł. Myślę, że tutaj lepiej popatrzeć jak wyglądały infekcje i zachorowania rok temu, kiedy szczepienia nie było. Wtedy co prawda mieliśmy większe restrykcje, ale widać, że szczepionki działają o wiele skutecznej niż restrykcje, bo chociażby poziom hospitalizacji, z jakim mamy teraz do czynienia przekroczył 17 tys., ale jest jednak to poziom o wiele niższy niż mieliśmy do czynienia rok temu” – odpowiedział Niedzielski.
Szef resortu zdrowia pytany był także o poziom wyszczepienia w Polsce i poziom odporności populacyjnej. Według danych rządowych w pełni zaszczepione, czyli dwiema dawkami preparatów od firm Pfizer/BioNTech, Moderna i AstraZeneca lub jednodawkową szczepionką Johnson & Johnson, są 20 264 284 osoby.
„Jeżeli mówimy o całej populacji w Polsce to (zaszczepionych w pełni – PAP) mamy 50 proc. Jeżeli mówimy o populacji dorosłych to mamy 60 proc. Teraz, gdy uruchomimy szczepienia dla dzieci w wieku 5-11 lat, bo spodziewamy się, że w tym tygodniu będzie decyzja EMA (Europejskiej Agencji Leków – PAP) z tym związana, to te procenty ogólnopopulacyjne powinny wzrosnąć” – odpowiedział Niedzielski.
Wskazał jednocześnie, że nie tylko szczepienie jest źródłem odporności populacyjnej, bo – jak zaznaczył – także przechorowanie do tego prowadzi. „Jak badamy populację reprezentatywną: jaki odsetek ma przeciwciała, niezależnie od tego czy pochodzą one ze szczepienia, czy są następstwem przechorowania, to wychodzi nam, że jesteśmy w granicach 70-75 proc. populacji dorosłej, bo te badania prowadziliśmy w populacji dorosłej” – zaznaczył.
Minister zdrowia pytany był również o szczepienie przeciw COVID-19 trzecią dawką, m.in. o to, kto i dlaczego – według rekomendacji resortu zdrowia – powinien przyjąć trzecią dawkę i jakie warunki powinien spełnić.
„W tej chwili jesteśmy na takim etapie, że trzecia dawka jest dostępna dla wszystkich. Wcześniej rzeczywiście kierowaliśmy ją do osób, które mają najsłabszą odporność, potem w drugiej kolejności dla seniorów, bo to oni są narażeni na największe ryzyko związane z przechorowaniem covidu. W tej chwili ta dostępność jest dla wszystkich, przy czym chcemy, żeby ten odstęp od ostatniego szczepienia wynosił co najmniej 6 miesięcy, bo widzimy, że po tym okresie zaczynają maleć przeciwciała” – odpowiedział.
Przypomniał, że od piątku wysyłane są spersonalizowane SMS-y do osób w pełni zaszczepionych informujące, jaki jest najszybszy możliwy termin zaszczepienia się przez nie dawką przypominającą.
„Z drugiej strony, razem z Unią Europejską, debatując o tym, jak powinny wyglądać przyszłe zakupy – bo my musimy też przygotowywać się na kolejne fale, na kolejne złe scenariusze niestety – to chcemy postawić na szczepionki mRNA, bo one są oceniane przez naukowców, jako ta przyszłość nauki, przyszłość szczepień” – powiedział minister.
Od połowy września na szczepienie przeciw COVID-19 dawką przypominającą mogą umawiać się osoby powyżej 50 lat oraz personel medyczny mający kontakt z pacjentem, a od początku listopada na szczepienie przypominające mogą umawiać się wszystkie osoby pełnoletnie, pod warunkiem, że od przyjęcia pełnego szczepienia upłynęło co najmniej 6 miesięcy. E-skierowanie wystawione jest automatycznie.
dsr/ mmu/pap