Dokument Kuby Mikurdy to opowieść o kręconym w latach 1975 – 1977 filmie. Filmie, który zdaniem George’a Lucasa gdyby miał być kręcony w Stanach, okazałby się zbyt drogi, a o którym sam Andrzej Żuławski powiedział, że “wszystko było tam wyrzezane kozikiem na gównie”.
O reżyserze w dokumencie mówi syn, żona, obsada “Na srebrnym globie”. Ich opowieści i anegdoty tworzą portret(y) Żuławskiego: wybitnego artystę, piekielnie przystojnego i charyzmatycznego człowieka, ojca, który umie przyznać się do porażki rodzicielskiej, ale już małżeńskiej niekoniecznie. Jego osobę tworzą także reakcje ludzi na pytania o jego życie i bycie. Ich westchnienia, milczenia, zamyślenia i uśmiechy – nie zawsze wesołe, to dowód na to jak bardzo skomplikowaną personą był Andrzej Żuławski.
Trzeba mieć jednak na uwadze, że zazwyczaj na pytania odpowiadają aktorzy. Ilość i różnorodność materiału jaką zebrał i wyselekcjonował Kuba Mikurda robi wrażenie zwłaszcza, że wszystko, chociaż nie zostało przedstawione chronologicznie, tworzy spójną całość i konsekwentnie się rozwija. Dużą rolę odgrywa tu przemyślany montaż Izy Pająk i animacje Kacpra Zamarło, dzięki którym przejścia w filmie są naprawdę efektowne. Pogratulować trzeba także Radkowi Ladczukowi i Magdzie Bojdo, którzy stworzyli przestrzeń niezwykle ciekawą (chociaż na hali WFDiF), w której nagrywane były wywiady. Sceny te nie tylko stworzyły ciekawy dystans do prezentowanej treści, są także miłe dla oka i idealnie komponują się z “kosmiczną” resztą filmu.
Dużą część dokumentu stanowi odwołanie do twórczości Andrzeja Wajdy, któremu bezsprzecznie się w nim miejsce należało – należy postawić jednak pytanie czy tak spore i czy nie zabrakło w nawiązaniu do jego twórczości oprócz podobieństw do tego drugiego zaznaczenia różnic.
Twórczość Wajdy Żuławskiego inspirowała, ale także wiele rzeczy reżyser postanowił zrobić inaczej i inaczej zrobił. Z archiwalnych nagrań zawartych w dokumencie dowiadujemy się, że nie było sceny, dialogu, kadru, pomysłu nad którymi Żuławski by nie czuwał, przy których tworzeniu nie dodałby “Zróbmy to tak”. Przeciwny był tworzeniu filmów metodą zaobserwowaną przy asystowaniu Wajdzie na planie na początku swojej kariery. Nazwał ją – “sposobem na Wajdę”, czyli kręcenie z pomysłem ale niedokończonym, tak by ktoś inny pomyślał, napisał, zrobił, zaangażował się i dopracował.
Brak zgody na takie podejście stworzył z młodego reżysera późniejszego demiurga, jak określono go w filmie Mikurdy. Postać twórcy Popiołu i diamentu miała ogromny wpływ na Żuławskiego jednak nie tylko plastyką i atmosferą jego filmów np. Kanału którego sceny i cytaty muzyczne zamieszczono w dokumencie. Można pokusić się o stwierdzenie, że większy wpływ na produkcje Żuławskiego miało to, co mu się w twórczości Wajdy nie spodobało. Tego wątku, oraz przedstawienia postaci Wajdy nie książkowo, ale paralelnie z Żuławskim zabrakło mi w filmie.
Wracając do głównego wątku Ucieczki na Srebrny Glob, a więc historii niedokończonego eposu science-fiction, punktem zwrotnym historii okazuje się jeden decydujący dzień. Nie była to kwestia braku środków na dokończenie filmu czy wypadek przy pracy albo wyczerpanie psychiczne obsady- czego powszechnie się obawiano. W sztukę zaingerowano od zewnątrz, jednym telefonem przerwano realizację filmu. Tłumacząc sytuację wiceminister kultury i sztuki Janusz Wilhelmi zarzucił reżyserowi zbyt długi okres zdjęciowy. Powodem była raczej chęć zaznaczenia swojej władzy – idealnie odzwierciedla to scena w której Wilhelmi zwraca się do młodych twórców aby współpracowali z władzą i z szelmowskim uśmiechem stwierdza, że będą próbować aż osiągną sukces.
Dodatkowo Na srebrnym globie traktowało o wolności i religii co było niemiłym zaskoczeniem dla partii, gdyż przed produkcją filmu PRL-owscy cenzorzy początkowo uznali scenariusz za bezpieczny. Księżyc to raczej kiepskie miejsce do upychania zamaskowanych odwołań do wydarzeń politycznych, zwłaszcza gdy adaptowana jest powieść Jerzego Żuławskiego uznana wcześniej przez cenzorów za antyklerykalną, zgodną z myślą racjonalizmu materialistycznego.
Wywiady z aktorami, którzy opowiadają o przerwaniu produkcji z dnia na dzień, o nakazie natychmiastowego zniszczenia kostiumów, dekoracji, zakopania ⅕ niepowstałego jeszcze filmu pod ziemią to opowieść ludzi pogodzonych z tym co nieodwracalnie minęło. Pozostaje im tylko wspominać początkowy zapał, oderwanie od przykrego świata na jakie pozwoliła im praca nad filmem i opisywanie poświęcenia jakie w rozumieniu dzisiejszej etyki pracy artysty jest niewyobrażalne.
Wywiady te wyzbyte są sztucznej emocjonalności, tworzenia legendy wokół produkcji. Członkom obsady pozostało zimne wspomnienie wspaniałej pracy i nadziei na sukces filmu którym wszyscy żyli. Pracy chałupniczej, która przez brak kostiumów i materiałów czyniła z nich najbardziej kreatywnych artystów, bo nie było nic, a potrzeba było wszystkiego.
Głosy tak wielu ludzi tworzą imponujący dokument o mordowaniu dzieła sztuki.
Film Ucieczka na Srebrny Glob ma swoją światową premierę podczas trwającej właśnie18. edycji Millenium Docs Aganist Gravity. Listę pokazów można znaleźć TUTAJ.