Pytania układało chyba Ordo Iuris ze stowarzyszeniem Stop NOP, a zadawał je zdaje się 12. kandydat. Nic dziwnego, że najlepiej w debacie wypadł… Bosak.
Wśród pytań zadanych podczas wczorajszej debaty kandydatów na prezydenta w TVP zabrakło kilku „kluczowych”: np.:
– czy księża podejrzani o pedofilię powinni być przenoszeni dwie parafie dalej, czy do innej diecezji?
– czy księdzu po kolędzie należy podawać obiad czy kolację?
– w szkole powinno się uczyć, również o teorii płaskiej ziemi, skoro mamy wolność słowa?
Był to żenujący spektakl udowadniający, że telewizja publiczna w Polsce nie zachowuje, nawet w takim momencie, choćby pozorów, że po prostu nie istnieje.
Ale pokazał jeszcze jedną ważną rzecz – TVP nie lubi Dudy. Bo chociaż dostał swoje okienko tuż po debacie i, niczym siatkarz po meczu, przez 10 minut minimum mówił (po 10 minutach wyłączyłam transmisję, więc nie wiem, ile ostatecznie to trwało), to pytania były zadane Bosakowi.
Kandydat Konfederacji wypadł najlepiej, zawsze mieścił się w czasie, a odpowiedzi miał do tego stopnia przygotowane, że w chwilach niepewności zerkał na pulpit, na którym najpewniej leżała kartka z tekstem.
Nie twierdzę, że znał pytania wcześniej, ale były ułożone pod niego, a może nawet przez środowiska bliższe jemu niż nawet Dudzie, a które reprezentują takie osoby jak Rydzyk, Godek czy Socha.
Oczywiście Bosak za 10 dni nie wygra, a po Internecie krąży masa śmiesznych memów o debacie. Ale kiedyś w końcu wygra. Ciekawe, czy wtedy Tomasz Lis określi ten fakt, jako „mądry i dojrzały”?