Fredric Jameson zauważył, że myślenie utopijne, które jako jedyne może wytwarzać wizje alternatywy dla globalnego status quo, powinno w naszych czasach rozpocząć się od gruntownej terapii dystopii (Jameson 2016, 54): innymi słowy, od wyleczenia nas z antyutopijnych lęków, które zakorzeniła w nas cyniczna ideologia neoliberalizmu.
Niezbędnym elementem tej pracy terapeutycznej jest otwarte skonfrontowanie się z najbardziej traumatycznymi obrazami utopijnymi minionego stulecia, których wizja doskonałego społeczeństwa i nowego człowieka automatycznie budzi skojarzenia z najgorszymi totalitarnymi ekscesami.
Jednak być może właśnie tam, w tych skompromitowanych i „nieludzkich” wręcz ze współczesnej perspektywy projektach (nieludzkich zarówno w sensie etycznym, jak i ekologicznym), tkwią utopijne ślady warte ocalenia, potencje zdolne do uruchomienia naszej spetryfikowanej wyobraźni tak, by mogła na nowo wymyślać inne, lepsze światy. Ten problem wydaje się szczególnie aktualny w dobie katastrofy klimatycznej i zmierzchu demokracji liberalnej: „Stare umiera, a nowe nie potrafi się narodzić” (Gramsci 1991, 427).
Najbardziej odważna i radykalna komunistyczna utopistyka – enfant terrible europejskiego modernizmu – projektowała nie tylko wzorcowe modele społeczeństwa i jego politycznej organizacji, lecz sięgała znaczenie dalej, w kierunku przemiany relacji pomiędzy człowiekiem a jego środowiskiem naturalnym. Ludzkość miała całkowicie podporządkować sobie przyrodniczą konieczność – nie tylko tu, na ziemi, lecz także w przestrzeni kosmicznej! Już Marks w swoich Rękopisach filozoficzno-ekonomicznych postulował „humanizację przyrody” (Marks [1844] 1960, 579).
Do realizacji tego zadania z pełnym rozmachem przystąpiła władza radziecka – i to zanim jeszcze ktokolwiek usłyszał o Stalinie, z jego zawracaniem nurtów rzek, wznoszeniem zapory na Dnieprze czy budowaniem Kanału Białomorskiego. Już we wczesnych latach dwudziestych Lenin przedstawił swój flagowy projekt utopijno-modernizacyjny GOELRO – Narodowy Plan Elektryfikacji Rosji – którego celem było postawienie technicznych fundamentów pod wielką budowlę socjalizmu: „Komunizm – to Władza Radziecka plus elektryfikacja całego kraju” (Lenin 1955, 527).
Dzięki niej zacofane peryferia Rosji miały zostać oświecone – dosłownie i metaforycznie – a w konsekwencji wsie połączyłyby się z miastami, a chłop przeobraziłby się w proletariusza. Cały proces industrializacji, przekształcenia ogromnych rolniczych prowincji w dymiące fabryki splecione torami kolejowymi i okalane regulowanymi kanałami rzecznymi, stanowił dla bolszewików – od prawa do lewa – konieczną materialną bazę dla socjalistycznego społeczeństwa. Najwyższą stawką tego przedsięwzięcia był podbój przyrody, tego, co chaotyczne i nieokiełznane, przez potęgę ludzkiej racjonalności.
Trafnie wyraził to Trocki pod koniec Literatury i rewolucji, gdy następująco szkicował kontury komunistycznej przyszłości: „Człowiek sam zajmie się wyznaczaniem nowych pasm górskich i koryt rzek, nieustannie udoskonalając przyrodę”.
Niniejszy tekst jest fragmentem publikacji “Komunizm kosmiczny, która ukazała się w Tomie 41 Nr 3 (2021): „KOMUNIZM KOSMICZNY”. (CC-BY-NC-SA 4.0).