Opinie

Moc słabości w obliczu katastrofy. „Zwycięska historia” narodowych populistów

wPunkt
Moc słabości w obliczu katastrofy. „Zwycięska historia” narodowych populistów

Wyjście z impasu paralelności historycznych narracji wydaje się możliwe jedynie poprzez zmierzenie się z populistami na poziomie symbolicznym.

fot. Gage Skidmore / Wikimedia | ed. red.

W pierwszym ruchu chciałabym przyjrzeć się bliżej konsekwencjom wynikającym z coraz znaczniejszej obecności populizmu w debacie politycznej, w czym widzieć można rezultat załamania się dotychczasowego porządku politycznego: osłabienie hegemonii neoliberalnej (Mouffe 2018, 1–7), a nawet to, co określilibyśmy jako „globalny kryzys polityczny” (Fraser 2017, 47).

Skutkami tego kryzysu są z jednej strony demokratyczny paraliż charakterystyczny dla postpolityki, a z drugiej –zwiększająca się popularność propozycji populistycznych. Nie musi się z tym jednak z konieczności wiązać niebezpieczeństwo osłabienia struktur politycznych, jak zdaje się uważać część badaczy (np. Müller 2017) traktujących populizm wyłącznie jako demokratyczną aberrację.

Wyjątkowo celne wydaje mi się rozumienie populizmu jako terminu neutralnego (Fraser 2017, Mouffe 2018, Stavrakakis 2017), czerpiącego z repertuaru określonych narzędzi politycznych, a przede wszystkim oznaczającego bardziej angażujący –jako że opierający się na afektach i doświadczeniu – rodzaj polityki.

W tak zarysowanych ramach można mówić o dwóch rywalizujących ze sobą populizmach. Nancy Fraser, koncentrując się na reprezentowanych wartościach, pisze o progresywnym populizmie i populizmie reakcyjnym (Fraser 2017, 56). Chantal Mouffe wyróżnia z kolei populizm prawicowy i lewicowy (Mouffe 2018, 22), a Yannis Stavrakakis – populizm włączający i wyłączający, które na dwa sposoby definiują pojęcie ludu (the people).

W populizmie włączającym lud funkcjonuje jako płynny desygnat o nieostrym zakresie, podczas gdy w przypadku populizmu wyłączającego pojęcie to odnosi się do sztywno określonej, choć fantazmatycznej kategorii, takiej jak naród lub rasa. Oba populizmy mapują przestrzeń społeczną za pomocą dychotomii „my/oni”. Pierwszy dokonuje tego, rysując podział wertykalnie, pomiędzy klasami niższymi i wyższymi, a drugi – horyzontalnie, pomiędzy tym, co wewnątrz i na zewnątrz (Stavrakakis 2017, 530).

W mojej analizie zajmę się przede wszystkim populizmem narodowym, a więc wyłączającym, który wertykalnie wytycza granicę „my/oni” za pomocą wykluczenia poza ramy tego, co narodowe, własne i prawdziwe, kolejnych grup (m.in. Żydów, imigrantów czy osób LGBTQ).

W tym przypadku w pełni zgadzam się z Janem-Wernerem Müllerem, że język narodowego populizmu psuje demokrację (Müller 2017, 89). Pisząc o demokracji i czyhającym na nią zagrożeniu, mam na myśli przede wszystkim takie wartości, jak uznanie dla pluralizmu społecznego i rozpoznanie w nim warunku sine qua non jej funkcjonowania.

Moje rozumienie demokracji bliskie jest więc koncepcji Mouffe, która podkreśla nie tylko niemożliwą do zredukowania wielość, ale również agonistyczne zmaganie różnych koncepcji i interesów. Nie chodzi więc o wytworzenie takiej rzeczywistości politycznej, w której nie byłoby miejsca na konflikt, ale o przemyślenie konfliktu jako takiego – zamianę politycznej wojny na polityczną rywalizację (Mouffe 2005, 108–116).

Narodowi populiści redukują demokratyczny lud występujący „wyłącznie jako mnogość” (Habermas 2005, 527) do wizji jednorodnego narodu afirmującego te same wartości, tę samą tradycję i historię. Dlatego też Müller – formułując swoją wąską definicję populizmu, która celnie oddaje charakter tego, co nazywam populizmem narodowym – określa jego istotę jako „umoralnioną formę antypluralizmu” (Müller 2017, 41).

Zauważa, że władza populistyczna zgłasza pretensje do mandatu imperatywnego, zastępującego dotychczasowy mandat wolny (Müller 2017, 55–56). Zamiast możliwości popełnienia błędu i związanej z tym odpowiedzialności, wpisanych w mandat wolny, pojawia się więc mocne przekonanie o tym, że wszystkie decyzje populistów są a priori dobre i sprawiedliwe, a ich słuszność wynika niejako z otrzymanej przez populistów władzy.

Wiąże się ona z synekdochicznie rozumianą ideą reprezentacji, w której poglądy i wartości populistów precyzyjnie odzwierciedlają poglądy i wartości reprezentowanej przez nich grupy. Grupą tą jest zdaniem populistów „prawdziwy naród”, z samej definicji przeciwstawiony temu, co „sztuczne” czy „fałszywe”.

Wpisanie moralnej konieczności w politykę z założenia uniemożliwia jakąkolwiek różnicę zdań, gdyż umieszcza rację niezmiennie po stronie rządzących. „Zawsze silni, zawsze niezależni, zawsze słuszni” (Trump 2018) – w tych słowach wygłoszonych przez Donalda Trumpa podczas siedemdziesiątego trzeciego zjazdu ONZ najtrafniej streszcza się istota narodowego populizmu.

Konsekwencją tego typu populistycznego „roszczenia do wyłącznego reprezentowania prawdziwego narodu”, o którym pisze Müller (2017, 7), jest także wyłączność określonej – „prawdziwej” – wizji historii, a co za tym idzie: jej jednoznaczność. Za jednorodną wizją narodu podąża więc jednoznaczny obraz historii, na przykład „zwycięskiej historii Polski” (Żaryn 2013) czy „prawdziwej polskiej historii z prawidłowo rozłożonymi w niej akcentami” (Duda 2017).

Staje się ona dla prawicowych populistów jednym z argumentów na rzecz legitymizacji własnej władzy, a przede wszystkim legitymizacji własnych działań i słów. Odpowiednio opowiedziana przeszłość –„historia wielkich zasług” (Duda 2017) czy „historia sprzeciwu wobec zła” (Morawiecki 2017) – wykorzystywana jest jako narzędzie do rozbudzania wyobraźni i poruszania sumień. Müller zwraca uwagę na nadanie praktyce interpretacyjnej ciężaru etycznego (Müller 2017, 17).

Populistyczne roszczenie do wyłącznej reprezentacji ma charakter moralny, towarzyszy jej dążenie do prawdy –dotarcie do prawdziwej wizji historii, nadanie prawdziwego kształtu narodowi itp. –a co tym idzie, do osiągnięcia moralnej czystości. W populistycznej optyce wszystko to, co odmienne, osłabia narodową jedność i jako takie stoi na drodze do odzyskania utraconej wielkości.

W rezultacie zostaje więc wskazane jako to, co przeciwne narodowi – jak na przykład niezmiernie groźny „wewnętrzny antypolonizm” (Kaczyński 2014) – a przede wszystkim moralnie nieczyste, o czym świadczą określenia „najgorszy sort” (Kaczyński 2015c) czy „zdradzieckie mordy” (Kaczyński 2017).

Narodowy populista operujący „moralizującą wyobraźnią polityczną” (Müller 2017, 40) posługuje się specyficznym rodzajem języka, który w dużej mierze stanowi odpowiedź na wpisany w demokrację kryzys reprezentacji. Kryzys ten polega na niemożliwej do zniesienia nieodpowiedniości pomiędzy wielością wykluczających się interesów społecznych a działaniami władzy mogącej reprezentować jedynie część z nich (Müller 2017, 106–108).

W optyce populistycznej wielość ta zostaje zastąpiona pozorem jedności, a pytanie odpowiedzią, co wydaje się nadawać populistycznej polityce pewną przewagę. Populizm narodowy kładzie dodatkowy nacisk na moralność i tradycję, które w dużym stopniu są wynikiem działania interpretacyjnego nadającego przeszłości pożądany przez populistów kształt.

Próba uzupełnienia tego obrazu przeszłości o niuanse i niejednoznaczności zdaje się nie przynosić zamierzonego efektu, prowadząc jedynie do powstawania równoległych opowieści. To dodatkowo pogłębia podziały tworzone przez prawicowych populistów. Przykładem tego są: zaproponowane przez administrację Trumpa pojęcie „alternatywnych faktów” (Conway 2017), upowszechnienie deprecjonującego określenia „sfingowane newsy” (fake news) czy utworzenie analogicznego pojęcia „sfingowanej narracji historycznej” (fake history; Netanjahu 2017).

Wyjście z impasu paralelności historycznych narracji wydaje się możliwe jedynie poprzez zmierzenie się z populistami na poziomie symbolicznym.

Jedną z odpowiedzi na zyskujący na popularności narodowy populizm może być sformułowanie politycznej kontrpropozycji, którą Mouffe określa mianem lewicowego populizmu (Mouffe 2018, 15–24). Celem lewicowego populizmu byłoby stworzenie zbiorowego podmiotu politycznego i skierowanie jego politycznych dążeń w stronę równości i sprawiedliwości społeczne.

Takie rozegranie populizmu przeciw populizmowi, wykorzystujące część narzędzi populistycznych –odwołanie do afektów i doświadczenia, mobilizację społeczną, wzrost zaangażowania, a co za tym idzie: aktywności politycznej –dawałoby szansę na to, by zapobiec erozji pluralistycznego rozumienia demokracji. „Wszystko rozbija się o dyskursywny i afektywny rejestr, za pomocą którego znaczenie zostanie przypisane wielości demokratycznych postulatów właściwych dla obecnego »czasu populistów«”, zauważa Mouffe (2018, 79).

Stawką „czasu populistów” jest więc to, w jaki sposób zostanie wyartykułowany opór wobec kryzysu politycznego i jak będzie wyglądać rzeczywistość polityczna stworzona wokół ukonstytuowanego na nowo podmiotu zbiorowego działania. Coraz pilniejsza staje się potrzeba znalezienia linii interpretacyjnej, która stanowiłaby formę oporu wobec rosnącej popularności narodowego populizmu.

Niniejszy tekst jest fragmentem publikacji “MOC SŁABOŚCI W OBLICZU KATASTROFY. MESJAŃSKIE POPRAWKI WALTERA BENJAMINA, GIANNIEGO VATTIMO I HAROLDA BLOOMA, która ukazała się w Tomie 32 Nr 2 (2019) Praktyki Teoretycznej: “SŁABY OPÓR. POZA PARADYGMAT HEROICZNY”. (CC-BY-NC-SA 4.0).

Popularne

Do góry