Opinie

Od pozytywizmu Dmowskiego do „mitu Marszu Niepodległości”

wPunkt
Od pozytywizmu Dmowskiego do „mitu Marszu Niepodległości”

Idea narodowa Dmowskiego nie przyjęła się jako racjonalna koncepcja. W gruncie rzeczy odwołuje się do niej bardzo wąska grupa prawicowych inteligentów, która nie stanowi głównego nurtu.

fot. wikipedia commons/ Bartosz Staszewski/ flickr

Marsz Niepodległości jest najważniejszym wydarzeniem dla współczesnego ruchu narodowego. Jednocześnie jest on areną sprzeczności jakie rozwinęły się w środowiskach endeckich i neoendeckich na przestrzeni lat. Od czasów Romana Dmowskiego nurt ten nie tylko przeszedł ewolucję, ale wręcz stał się swoim przeciwieństwem.

Myśl Dmowskiego była pochodną pozytywizmu. Duży wpływ na jego narodowy solidaryzm miała ewolucjonistyczna filozofia Herberta Spencera. Naród wg Dmowskiego to oparty na racjonalistycznych podstawach organizm. Wychodząc z tych „biologicznych” przesłanek przeciwstawiał się Dmowski walce klas, socjalizmowi, a także wszelkim formom insurekcjonizmu towarzyszącemu polskiej tradycji romantycznej.

Dmowski wyrażał idee racjonalistycznego mieszczaństwa. Klasa ta na przełomie XIX i XX wieku miała już zdecydowanie zachowawczy charakter, stawiało bardziej na interesy ekonomiczne, nawet z zaborcami, odrzucając romantyczny insurekcjonizm. Narodowa Demokracja zdecydowanie nie była ruchem protestu.

Geopolityczna koncepcja Dmowskiego wymagała rojalizmu względem carskiej Rosji. To umocniło antyrewolucyjny charakter Narodowej Demokracji, doprowadziło nawet do fizycznej pacyfikacji rewolucji w 1905 roku. Narodową Demokrację zasiliła wówczas większa reprezentacja ziemiaństwa. Wtedy doszło również do sojuszu z Kościołem katolickim. Dmowski, będąc agnostykiem, uznał katolicyzm za ważny składnik narodu polskiego. Stworzył ważną dla obozu narodowego, figurę Polaka-katolika, opowiadając się za „chłodnym” integryzmem narodowo-katolickim.

Trzeba jednak dostrzec silny komponent irracjonalny komponent w psychice ziemiaństwa. To w tej klasie społecznej dominował idealistyczny i religijny światopogląd. Ziemiaństwo, sprzymierzone z Kościołem, konserwatywną nadbudową utrzymywało swoje klasowe panowanie, które przedstawiano jako „porządek społeczny”. Uciekano się nawet do rozbudzania fobii w społeczeństwie tj. antysemityzm.

Dmowski jako racjonalny pragmatyk polityczny zdawał sobie sprawę z istotności sfery irracjonalnej w ludzkiej aktywności, jednocześnie jednak popadał w racjonalistyczny utopizm nie licząc się z rewolucyjnym popędem tkwiącym w potrzebach klas nieposiadających.

O olbrzymiej roli instynktów, Dmowski zdał sobie sprawę w okresie swojego popytu w Japonii, w przeddzień rewolucji 1905 roku. Instynkty mają jednak legitymizować jego wizję totalistycznego solidaryzmu narodowego i pełnią ważniejszą rolę w ludzkiej aktywności od świadomości:

Dowiedziałem się co najważniejsze, że w mej własnej duszy działały potężne instynkty, zupełnie nieuświadomione (…) stanowiące główną dźwignię tego, co u nas u Europie nazywamy patriotyzmem (…) Jego główną podstawą jest niezależny od woli jednostek związek moralny z narodem, związek sprawiający, że jednostka zrośnięta przez pokolenia ze swym narodem, w pewnej, szerokiej sferze czynów nie ma wolnej woli, ale musi być posłuszna woli zbiorowej narodu, wszystkich jego pokoleń, wyrażających się w odziedziczonych instynktach.

Powyższe słowa Dmowskiego zbieżne są z charakterystyką „społeczeństwa zamkniętego” dokonaną w latach 30 XX wieku przez Henryka Bergsona w książce „Dwa źródła religii i moralności”:

Społeczeństwo zamknięte, to to, którego członkowie wspierają się wzajemnie, obojętni wobec reszty ludzi, zawsze gotowi atakować lub bronić się, zmuszeni do przyjmowania postawy walki. Takie jest społeczeństwo ludzkie, kiedy wychodzi z rąk natury. Człowiek dla takiego społeczeństwa został stworzony jak mrówka do mrowiska.

Analizy socjologiczne i wizja społeczna Dmowskiego zaczynają lawirować między pozytywizmem a „filozofią życia”. Politycznie jednak hołdował cały czas „realizmowi politycznemu”.

W 1926 roku Dmowski założył Obóz Wielkiej Polski (OWP). Pewne zauroczenie faszyzmem w tym okresie jest konsekwencją jego antyliberalizmu i kontrrewolucyjnej postawy z okresu rewolucji 1905 roku. W roku 1934 na gruzach OWP powstał faszyzujący Obóz Narodowo-Radykalny (ONR) opowiadający się za narodowym przewrotem. Myśl „młodoendecka” ciążyła ku fuzji polskiego romantyzmu i faszyzmu. Dmowski odżegnywał się od tej skrajnej postawy, będącej w pewnym sensie przeciwieństwem jego zachowawczego podejścia.

„Insurekcyjny” zwrot ruchu narodowego

Dmowski nie został w pełni zrozumiany, zwłaszcza przez młodych narodowców, którzy w latach 20 i 30 skłaniali się ku coraz bardziej faszystowskim i neoromantycznym tendencjom. Nadal uważano go jednak za ojca polskiego nacjonalizmu, choć w praktyce górę wziął „neoromantyczny insurekcjonizm”, czym ruchu narodowy jest do dziś przepojony.

Obchody Dnia Niepodległości organizowane przez Ruch Narodowy 11 listopada to najważniejsze cykliczne wydarzenie środowisk nacjonalistycznych w XXI wieku. Sama data tego święta ma jednak piłsudczykowski rodowód. 11 listopada 1918 roku Józef Piłsudski został Naczelnikiem Państwa Polskiego. Mimo to, w okresie międzywojennym Święto Niepodległości obchodzono tylko 2 razy: w  1937 i 1938. Dziś ton temu wydarzeniu nadają środowiska neoendeckie.

Gdzie tu sens? Gdzie logika? Nie one pchają do uczestnictwa w Marszu Niepodległości i nie one tworzą dynamikę tego ruchu. Parafrazując Sorela, Marsz Niepodległości jest mitem, w którym zawiera się cały współczesny polski nacjonalizm. Na „system obrazów gotowych wzniecić instynktowne uczucia” składa się husaria, „żołnierze wyklęci”, Polska Walcząca i inne symbole współczesnego narodowego panteonu. Uczucia „łączą się z obrazami wojny” wytyczonej przez nacjonalizm „nowoczesnemu światu”.

Tym „nowoczesnym światem” wrogim ideologicznie współczesnym narodowców jest „postkomunizm”, „neobolszewizm”, „marksizm kulturowy”, „multikulturalizm”, „ideologia LGBT”, „lewactwo”. Katolicyzm ma być „twierdzą polskości” czy „cywilizacji łacińskiej”. Pole boju przypominać może wyprawę krzyżową, bitwę polsko-bolszewicką, bitwę pod Wiedniem lub powstanie warszawskie.

Bez wątpienia mamy tu do czynienia z kolejną mutacją „mitu przedmurza” popularnym w historiozofii Feliksa Konecznego i częściowo u Mickiewicza. Można doszukiwać się w sferze mitycznej współczesnych ruchów narodowych również pewnych elementów mesjanistycznych. Hasła typu „My chcemy Boga” zbliżają do bliskiego mesjanizmowi millenarystycznego myślenia religijnego.

Można mówić poniekąd i z dużym dystansem o nowej mutacji integryzmu katolickiego proponowanego przez Mickiewicza w Księgach Narodu Polskiego i Pielgrzymstwa Polskiego. Mickiewiczowski romantyzm odrzucał dorobek filozofii racjonalistycznej, zarówno francuskiego Oświecenia, jak i idealizmu niemieckiego:

A Wy staliście się kamieniem probierczym książąt i mędrków świata tego: bo w pielgrzymstwie Waszym aza nie więcej Wam pomagali żebracy niż książęta, a w bitwach Waszych i więzieniach, i ubóstwie, aza nie więcej Was nakarmił pacierz aniżeli nauka Voiltaira i Hegla.

Dmowski również był bardzo krytyczny wobec spuścizny oświeceniowej, odrzucając polityczny liberalizm, stanowczo jednak także odrzucał romantyzm. Współczesnym narodowcom na pewno bliżej do żarliwego romantycznego, post-Mickiewiczowskiego integryzmu katolickiego niż chłodnej obrzędowości proponowanej przez Dmowskiego. Pamiętajmy jednak, że Mickiewicz był socjalistą zainspirowanym chrześcijańską myślą Saint-Simona.

W kontekście „mitu przedmurza” należy przywołać istotne fakty z życia Dmowskiego. Dmowski częściowo zrezygnował ze swojej koncepcji geopolitycznej po upadku caratu w 1917 roku w tym sensie, że nie zamierzał obdarować nowego rządu, którego przyszłość była niepewna, taką samą lojalnością jak rosyjską monarchię. Zachował neutralność i postawę tą podtrzymał po rewolucji Bolszewickiej, Mimo swojego antykomunizmu był przeciwny wojnie polsko-bolszewickiej i polityce zagranicznej Józefa Piłsudskiego. Pragnął dobrych stosunków z obcą mu ideowo Rosją Radziecką.

Idąc tym tropem najprawdopodobniej potępiałby powstania antykomunistyczne inicjowane przez partyzantów nazywanych dziś „żołnierzami wyklętymi”. Nawet jeśli krytykowałby system wprowadzany w Polsce po II wojnie światowej, chłodny realizm nakazywałby mu uznać działania prawicowych partyzantów za z góry skazane na niepowodzenie i mieć do nich może podobny stosunek jak do rewolucji 1905. Nie mógł tego ocenić, gdyż umarł w 1939 roku.

Czy mamy tu do czynienia z manifestacją świadomości utajonej o której pisał Bergson czy bardziej z oddziaływaniem polityki historycznej? Może jedno i drugie? Propaganda polityki historycznej z pewnością stymuluje ten mit i rozbudza podświadomość. Jak pisał Tadeusz Biernat, autor książki Mit polityczny:

Przy znacznej zmienności zjawisk politycznych tworzą się sytuacje, w których zrodzony wcześniej mit spontaniczny może być wykorzystany jako stymulator zachowań określonej grupy, a mit świadomie kreowany w zmienionej sytuacji może zacząć funkcjonować jako postawa samoregulacji5.

Uczestnicy Marszu Niepodległości uaktualniają projekcje wydarzeń historycznych i pragną być ich uczestnikami. Nie mają ścisłego poglądu jak ma wyglądać przyszłość, w swoich poglądach społecznych czy ekonomicznych mogą się bardzo różnić. Bez względu na osobiste poglądy uczestników, nie towarzyszy temu wydarzeniu mit jako swego rodzaju ekspresja religijna.

Marsz Niepodległości jest dowodem na słuszność analiz Sorela w kwestii mitu. Sfera emocjonalna góruje nad racjonalną. Renesans przeżywa „heroiczna postawa”, dominująca w społeczeństwach barbarzyńskich, w których nie rozwinęło się myślenie abstrakcyjne. Narodowcy wprost mówią o swojej mitologii. „Czarowne obrazy” pokrywają się z polityką historyczną i nacjonalistyczną popkulturą podczas Marszu Niepodległości. Stadionowe race i pochodnie dodają wojennej aury.

Idea narodowa Dmowskiego nie przyjęła się jako racjonalna koncepcja. W gruncie rzeczy odwołuje się do niej bardzo wąska grupa prawicowych inteligentów, która nie stanowi głównego nurtu. Choć nie jestem zwolennikiem dorobku Romana Dmowskiego, twierdzę że nie ma on godnych następców. Byłby dziś outsiderem politycznym. Śmiem twierdzić także, że zdecydowanie odciąłby się od obchodów „Marszu Niepodległości” uznając to wydarzenie za pochodną tradycji piłsudczykowskiej.

Popularne

Do góry