Mimo wojny, Rosja nadal dostarcza do Stanów Zjednoczonych towary o wartości ponad 1 mld dolarów miesięcznie – podaje Associated Press.
Jak wyjaśnia Jim O’Brien z Departamentu Stanu, niemożliwe jest całkowite zablokowanie handlu z Rosją, ponieważ może to negatywnie wpłynąć na handel światowy, co więcej, w niektórych przypadkach takie sankcje zaszkodziłyby bardziej USA niż Rosji.
USA kupują w Rosji m.in. drewno, metale, żywność, gumę, a także paliwo jądrowe.
Od dawna uważam, że USA chcą wyciągać kasztany z ognia nie swoimi rękami i przejść przez tę wojnę maksymalizując zyski dla siebie, i jednocześnie minimalizując straty, wywierając przy tym presję na sojuszników, żeby robili odwrotnie.
Ale ty mówisz teraz jak zwolennik Kremla! – ktoś krzyknie. No cóż, krytycyzm wobec USA, nie wyklucza krytyki rekonstruktorów historycznych caratu z Rosji, którzy nie rozumieją świata w którym żyją.
Jednak bezkrytycznie zakochani w Waszyngtonie Polacy też mają podobny problem ze zrozumieniem sytuacji w jakiej się znajdujemy. Niektórzy, bardziej zatopienie w przeszłości, uważają, że Polska znajduje się ciągle pomiędzy „Niemcami a Rosją” i do tego trzeba dostosowywać koncepcje strategiczne. Problem polega na tym, że znajdujemy się pomiędzy USA i Chinami. I to nie tylko Polska ale cała Europa. A urazy wywodzące się często z zamierzchłej przeszłości utrudniają zrozumienie sytuacji i dostosowanie do niej bieżącej strategii.
Rosja i jej elity, głęboko zanurzone w historii, poszły w kierunku „odbudowy imperium”, tak jakbyśmy mieli wiek XVIII a nie XXI. Tym czasem ten kraj, mimo swojej geograficznej wielkości, nie jest już pierwszoplanowym graczem globalnym, a obecna wojna tylko to udowadnia. Nie potrafi nawet pokonać kraju, który uważa za swoją „zbuntowaną kolonię”. Nie przynosi to szacunku wśród innych imperialnych „mięśniaków” na scenie.
W ten oto sposób rosyjska wierchuszka przyspieszyła przejście do pozycji wasala względem Chin. A jednocześnie wepchnęła głębiej Unię Europejską w zależność względem USA. Gdyby Kreml lepiej rozumiał o co toczy się gra i rzadziej czytał bezrefleksyjnie biografie carów, porzuciłby neoimperialne ambicje i skorzystał z oferty powolnej integracji gospodarczej z resztą kontynentu, co opłaciłoby się ostatecznie wszystkim.
Teraz straci cała Europa. Najwięcej oczywiście najnowsze pole bitwy w europejskiej tragedii, czyli Ukraina, ale także Unia i sama Rosja. Z powodu wiecznego koszmaru Europy – mentalnego ugrzęźnięcia we własnej historii, trzymania się dawnych uraz i palących trzewia ambicji, aby stać się „bossem na europejskiej dzielni”. Wszystko to od niepamiętnych czasów wywołuje potok niekończących się bezsensownych wojen między krajami na tym kontynencie.
USA natomiast doskonale pamiętają, że dzięki samobójczym tendencjom w Europie po pierwszej, a zwłaszcza po drugiej wojnie światowej wyrosła ich potęga. Chiny, jako dopiero wschodzące imperium, przyglądają się i uczą się.
PS. Jeśli ktoś nadal cierpi na wszechogarniającą miłość do USA i stanowi dla kogoś „ziemię obiecaną”, to tylko poinformuję na marginesie, że przeprowadzenie aborcji w stanie Teksas od czwartku jest przestępstwem karanym nawet dożywotnim więzieniem i grzywną w wysokości co najmniej 100 tys. dolarów. Czy ktoś nadal chce, żeby ten coraz dziwniejszy i fundamentalistyczny religijnie kraj był „policjantem świata”, kosztem słabnącej Europy?
Tekst pierwotnie ukazał się na witrynie wolnelewo.pl