Spółdzielczość – jest to jednocześnie stara i innowacyjna idea. Z jednej strony spółdzielnie pracy zaczęły na szerszą skalę powstawać jeszcze na początku rewolucji przemysłowej. Z drugiej strony – to dziś obserwujemy ich renesans, szczególnie w tzw. Dolinie Krzemowej – to także współcześnie zaczęły one podejmować rękawicę w konkurencji z prywatnymi korporacjami. Również obecnie w Europie możemy wymieniać – w samym sektorze IT – takie kooperatywy pracownicze jak: Alma, Devtopia, IT Kollektiv, Hypernova czy A Bunch of Hacks oraz wiele innych.
Na naszym polskim gruncie także posiadamy liczne spółdzielnie pracy – choć czasem nie zdajemy sobie nawet sprawy, że korzystamy z produktu lub usługi dostarczonych przez taki twór gospodarczy. Mówimy tu o takich firmach jak Wytwórcza Spółdzielnia Pracy „Społem” – jeżeli lubicie Majonez Kielecki, to już przyczyniacie się do wspierania spółdzielczości w Polsce. Spółdzielnia Pracy Lekarzy Specjalistów w Łodzi. Farmaceutyczno-Chemiczna Spółdzielnia Pracy „Galenus”- jeżeli kiedykolwiek stosowaliście krople do nosa Sulfarinol, to prawdopodobnie były one ich produkcji. Spółdzielnia Pracy Cukry Nyskie – produkują różnego rodzaju wyroby cukrowe, w tym herbatniki biszkoptowe i krakersy solone. Istnieje także wiele innych spółdzielni – jeżeli będziecie zainteresowane i zainteresowani szerszą listą, piszcie w komentarzach, natomiast teraz przejdziemy już do wytłumaczenia, czym spółdzielnia różni się od “zwykłej” firmy.
Spółdzielnie pracy od zawsze były oczkiem w głowie socjalistów i socjalistek. Dlaczego? Ponieważ są ucieleśnieniem samorządności pracowniczej – miejscami, gdzie pracownik i pracownica nie ma nad sobą „pana”, a to dana osoba się nim staje. Socjalizm właśnie dlatego można nazwać „radykalną demokracją”, ponieważ spółdzielnia pracy, w miejsce klasycznej hierarchii szef-pracownik, wprowadza demokrację w miejscu pracy. Idea socjalistyczna pochodzi z bardzo prostego stwierdzenia, a brzmi ono tak: skoro w skali całego kraju ustrój totalitarny byłby dla nas nie do zniesienia, to dlaczego uważamy ten sam totalitaryzm za coś całkowicie naturalnego w miejscu, gdzie spędzamy przynajmniej 1/3 swojego dnia?
Czy te spółdzielnie są lepsze od firm kapitalistycznych, zarządzanych w sposób hierarchiczny? Czy to może kolejna lewicowa „modna bzdura”? We Francji trzyletni wskaźnik przeżywalności spółdzielni pracowniczych wynosi 90%, w porównaniu z ogólnym wskaźnikiem przeżywalności wszystkich przedsiębiorstw wynoszącym 66% – to znaczy, że 9 na 10 wszystkich założonych we Francji spółdzielni pracy utrzymuje się na rynku przez przynajmniej 3 lata, gdzie ogółem szczęście takie ma tylko 6.6 na 10 firm w tym kraju. Co więcej, także we Francji, w czasie kryzysu z 2008 roku, liczba pracowników i pracownic w spółdzielniach pracy wzrosła o 4.2%, podczas gdy ogółem zatrudnienie wówczas spadło o 0.7%. Zgodnie z metaanalizami dla Hiszpanii, Portugalii i Francji na rok 2012, spółdzielnie pracy są bardziej odporne na kryzysy gospodarcze niż firmy zarządzane zgodnie z kapitalistyczną hierarchią
W kwestii płac, średnio pensja w spółdzielni pracy jest o 15% niższa niż w analogicznej firmie prywatnej (zgodnie z danymi z Włoch) – natomiast zatrudnienie jest zdecydowanie bardziej stabilne. Z czego to wynika? Otóż spółdzielnia w cięższym dla siebie okresie woli tymczasowo obniżyć płace wszystkim po równo niż redukować etaty – jak to mają w zwyczaju firmy prywatne. Co więcej, warto zaznaczyć, że mówimy tu o średniej pensji, ponieważ badania z USA wskazują, że po takiej krótkotrwałej obniżce, pensja pracownika następnie wzrasta powyżej poziomu sprzed obniżki – czasem nawet o 70 -80%/
Według badań Virginie Perotin, które dotyczyły danych międzynarodowych na podstawie dwóch dekad, spółdzielnie pracownicze są bardziej produktywne niż firmy prywatne. W innym badaniu z 1987 roku na temat spółdzielni pracowniczych we Włoszech, Wielkiej Brytanii i Francji wyniki dotyczące wydajności określono jako pozytywne. Zauważono również, że spółdzielnie pracownicze nie stają się mniej produktywne, a wręcz ich produktywność wzrasta. Badanie przeprowadzone w 1995 przez spółdzielnie pracownicze w przemyśle drzewnym w Waszyngtonie wykazało, że „spółdzielnie są bardziej wydajne niż główne firmy konwencjonalne o 6-14 procent”. Z czego to wynika? Otóż każdy pracownik i każda pracownica jest po części właścicielem przedsiębiorstwa, tak długo jak w nim pracuje. Zatem jest bardziej zmotywowany, by dbać o dobrą kondycję swojego zakładu, jest także bezpośrednim beneficjentem wszelkich sukcesów spółdzielni.
Na koniec życzymy wszystkiego dobrego z okazji Dnia Spółdzielczości – obyśmy co roku notowały i notowali coraz liczniejsze kooperatywy. Samorządność pracownicza to klucz do zbudowania socjalizm
Tekst pierwotnie ukazał się na facebooku Czerwonej Młodzieży.