Włączam czasem telewizyjne kanały informacyjne, żeby wiedzieć pod wpływem jakich komunikatów moi rodacy mogą wyrobić sobie poglądy na sprawy bieżące. O ile stronniczość TVP i prymitywizm – niekiedy zastraszająca – w obsługiwaniu interesów partii rządzącej nie ulega wątpliwości, to chciałbym zwrócić uwagę na pewien osobliwy mechanizm w przekazach TVN24, który w moim przekonaniu odbiera tej stacji wszelką wiarygodność.
TVP jest do bólu stronnicza, ale jest przy tym do bólu konsekwentna – wiadomo z jakiego i z czyjego punktu widzenia zabiera głos. Jest telewizją PiS-owską, nacjonalistyczną, klerykalną, antyliberalną. Ma swoje wartości i ich konsekwentnie broni. Można się z tym zgadzać, albo nie, ale nie kłamią, że nie kłamią.
A TVN? Wygląda to tak: jak szkoły były wiosną zamknięte, to mówili o okrucieństwie i zamordyzmie wobec dzieci i kazali je otwierać; jak rząd otworzył, to oskarżyli go wywołanie tym ruchem drugiej fali epidemii; teraz znów słyszymy o samobójstwach i depresjach u dzieci, o wypalonych nauczycielach, o straconych feriach. To samo w każdym temacie. Jak jest lockdown, to trują o rujnowaniu przedsiębiorców. Jak koniec lockdownu, to o puszczaniu wirusa wolno, bo gospodarka ważniejsza. Jak rządzący nie robią wyborów, to niszczą demokrację. Jak je robią, to też niszczą demokrację.
Wydaje się, że media liberalne – podobnie jak politycy opozycji – nie mają żadnej spójnej linii. Żadnego kręgosłupa ideowego. Ich przekaz sprowadza się do negowania tego, co w danej chwili robi PiS. Ale gdyby poprosić ich o wyjaśnienie – w kilku zdaniach – o co im właściwie chodzi, z jakiego miejsca przeprowadzają swoją krytykę, w imię jakich wartości, w czyim interesie i – przechodząc na poziom konkretów – jaka byłaby ich strategia walki z epidemią? Nie potrafiliby powiedzieć. Z nimi nie da się zgadzać, albo nie zgadzać. Z nimi można jedynie ***** ***.