Ceny świątecznej ryby sugerują, że w tym roku nie mieliśmy do czynienia z karpiem, a ze Złotą Rybką. Niedobrze. Bo kto teraz będzie spełniał nasze życzenia? Niektórzy chcą końca swojej samotności, inni pragną się najeść i ogrzać,
kolejni – umrzeć.
„Niech cię Bóg strzeże, rybeczko złota! Nie potrzebuję twojej zapłaty; Woła cię morze ciemne, błękitne. Pływaj tam sobie wolno, szczęśliwa”. – To poeta Puszkin. Nie wiem jak Wy, ale ja się wychowywałam się na bajkach Puszkina. I cytuję go teraz całkiem świadomie, choć wiem, że Puszkin obecnie jest verboten, a na Ukrainie lecą na twarz jego pomniki. Narobią się – jest ich tam ze sześćdziesiąt. Kamień lubi fruwać… W sumie niezłe „życie pozagrobowe” jak na ujebanego w „honorowym pojedynku” Mulata i potomka abisyńskiego niewolnika – potem carskiego generała. Jakaś przygoda jest, znowu.
Myślałam ostatnio o rybce, Puszkinie, wojennych inbach, trendach, kurewskich modach… Modach na to, co obecnie wolno nam, a nawet powinniśmy, dostrzegać, a co jest zabronione. „To o czym pamiętasz, żyje” – mówi Fern, bohaterka filmu „Nomadland”. Bezdyskusyjna prawda. Obraz chińskiej reżyserki Chloe Zhao dostał trzy Oscary (2021). I raptem film, o „niepotrzebnych”, wymazywanych ludziach stał się – bardzo modny. Przeleciał przez lansiarskie studyjne kina. Dyskutowała o nim lewica, libki, prawica. Ten i ów deklarował, że za chuja już nie zrobi zakupów w Amazonie, bo Amazon wyzyskuje amerykańskich seniorów, którzy zostali bez domu, jak i środków do życia. Rok później Amazon ma się tak dobrze, że zatrudnił do swojej reklamy Yeti… I macie Yeti tańczącego przy ekshumowanym, durnym, imperialistycznym kawałku. Można się zrzygać w rytm piosenki „Bongo Cza Cza Cza” – byle nie karpiem, bo podwójny żal! – a później zajrzeć kudłaczowi w PESEL… Jeśli Y. ma ponad 65 lat – do utylizacji. No, bo najgorzej jak okaże się, że Yeti to Sasquatch, kanadyjska Wielka Stopa. Kanada zalegalizowała eutanazję w 2016 roku. Procedura MAID. Rok 2022, grudzień, rybę by smażyć, a tu koleina inba, rozniesiona przez lewicę, libki i prawicę – na cały świat. 65 – letni Kanadyjczyk Les Landry składa wniosek o eutanazję. Jeden z dwóch lekarzy orzeczników wyraził zgodę, drugi się waha. Wniosek tak czy siak wymaga powtórzenia – po pewnym czasie namysłu. Landry jest kaleką. Kaleką! Wózek inwalidki. Epilepsja. Udary. Cukrzyca. Rany pocukrzycowe. Morfina, więcej morfiny! Do MAID może się kwalifikować – z powyższych przyczyn.
Z procedury w 2021 roku skorzystało 10 064 osób. Ludzi. Nie – rybek. Jak dla mnie – dziewczyny lubiącej rosyjskich poetów – to dużo. Landry zgrzewa media społecznościowe: „Naprawdę nie chcę umierać. Po prostu nie stać mnie na życie”. I uściśla: „2 maja skończyłem 65 lat, straciłem wszystkie moje świadczenia z tytułu niepełnosprawności, a teraz jestem seniorem żyjącym w ubóstwie. Nie zamierzam tak żyć”. Les, człowieku, no kurwa, jak tak można było zjebać ludziom święta?! Prawica się wydziera, że eutanazja to cywilizacja śmierci. Libki, że to fake news. A w ogóle: niech se gość robi co chce! Lewica w kropce: powiesz, że eutanazja jest be, wyjdziesz na dzwona. Nie przyznasz, że ludziom z biedy po prostu odechciewa się żyć, to chuj z ciebie, a nie lewicowiec. I to akurat mówię ja – Szolc. Ja też dodam, że Les Landry za premierem Trudeau delikatnie mówiąc nie przepada… A Justin Pierre James Trudeau nawet śliczniejszy od Aleksandra Siergiejewicza Puszkina…
To co pamiętasz, żyje. Ale co chcesz pamiętać?
I co możesz? Co masz odwagę pamiętać?
To co pamiętasz, żyje. Żyje czyli jest widzialne. Namacalne. Istnieje. Nieobojętne i nieobojętnie. Bieda żyje i rozlewa się coraz szerszą strugą… Wszyscy biedacy nie odjebią, dlatego, żeby co poniektórym było miluśko. Paradoksalnie: największym złem i największym dobrem, byłby zalegalizowany przez państwo i dokonany za sprawą państwa akt eutanazji, oficjalnie motywowanej ubóstwem. Gdyby tak się stało, może wreszcie zaczęlibyśmy o tym rozmawiać? Czy jednak pojedynczy akt by wystarczył? A jeśli – nie? Albo gorzej… Jeśli wyjątek mający poruszyć i zatrzymać ludzi, stałby się wygodną regułą? „Umrzeć, a potem wskoczyć na konia”, napisał rosyjski poeta Osip Emiljewicz Mandelsztam. Nie da się. Kłamał.
Tekst pierwotnie ukazał się na witrynie trybuna.info