Forsując skierowaną faktycznie przeciwko Donaldowi Tuskowi ustawę o utworzeniu komisji mającej badać rosyjskie wpływy na polskie bezpieczeństwo Jarosław Kaczyński poszedł śladem Białorusi i Brazylii, gdzie z gry politycznej wyeliminowano najgroźniejszych dla władzy konkurentów.
Szewc Fabisiak przypomina, że na Białorusi przed wyborami prezydenckimi za kratki trafił czołowy publiczny krytyk prezydenta Siarhiej Cichanouski oraz bankowiec Wiktar Babaryka. Do startu w wyborach nie został też dopuszczony wpływowy biznesmen i były dyplomata Walierij Capkala, który jednak uniknął ewentualnego aresztowania ewakuując się zagranicę.
Podobne manewry były też stosowane w innych krajach jak choćby w Brazylii, gdzie w okresie rządów prawicy pod zarzutem korupcji został uwięziony Luiz Inácio Lula da Silva. Jednak, jak zauważa szewc Fabisiak, w obydwu tych przypadkach podobne zagrywki nie dały oczekiwanego rezultatu. Łukaszenka nie przewidział, że zamiast Cichanouskiego w wyborach wystartuje jego żona Swiatlana, którą jej zwolennicy uznają za prawidłowo wybraną głowę państwa i tak też jest odbierana również w niektórych innych krajach. W Brazylii co prawda osadzenie w więzieniu Luli uniemożliwiło mu w 2019 r. kandydowanie w wyborach prezydenckich, co z kolei utorowało drogę do władzy skrajnie prawicowemu politykowi Jairowi Bolsonaro, lecz tylko na jedną kadencję. W międzyczasie Lula został oczyszczony z zarzutów, wypuszczony na wolność i w ubiegłym roku wygrał wybory prezydenckie a sam Bolsonaro wyemigrował do Stanów Zjednoczonych.
Patrząc nie z moralnego, ale czysto praktycznego punktu widzenia omawiane tu działania miały w założeniu jakiś doraźny sens. Chodziło bowiem o wymiksowanie rywali z wyścigu do prezydentury. Jednak nie dotyczy to Tuska, który przynajmniej na chwilę obecną, nie ubiega się o urząd prezydenta. Nawet gdyby komisja skazała go na okresowy polityczny niebyt, to nie może pozbawić samej Platformy udziału w wyborach parlamentarnych. Oprócz Tuska jest jeszcze w zanadrzu Rafał Trzaskowski i kilku jeszcze innych znaczących i znanych w kraju polityków. Natomiast dla Tuska cała ta afera może okazać się korzystna, gdyż będzie odbierany jako ofiara niekonstytucyjnych zagrywek ze strony obozu rządzącego starającego się na wszelkie, również pozbawione podstaw prawnych, sposoby zachować władzę – wnioskuje szewc Fabisiak. Będzie uważany za męczennika walki o słuszną sprawę a Polacy, jak powszechnie wiadomo, lubią męczenników.
Ustawa jako precedens
Szewc Fabisiak wątpi, iżby pisowscy stratedzy analizowali omawiane wyżej zagraniczne doświadczenia, jako że ich horyzont myślowy nie wykracza poza krajowe podwórko. Natomiast zapowiedziane przez prezydenta Dudę pewne złagodzenie restrykcyjnego charakteru ustawy było nie tyle efektem jej totalnej krytyki, za to – jak twierdzą niektórzy obserwatorzy– wynikało z negatywnych opinii amerykańskich oficjeli. A przecież to Stany Zjednoczone a nie kto inny dozbrajają naszą dzielną armię wraz z jej dziurawą obroną powietrzną. W tym momencie polski prezydent postąpił, najprawdopodobniej nieświadomie, tak samo jak premier Kosowa Albin Kurti, który pod presją ze strony wysokiej rangi amerykańskich urzędników zgodził się na powtórkę kontrowersyjnych wyborów lokalnych na terenach zamieszkałych w większości przez ludność serbską.
Bez względu na to w jakiej postaci zostanie przyjęta ustawa nie zmienia to istoty sprawy. Nadal będzie to młot na Tuska tylko być może z nieco stępionym ostrzem. Szewc Fabisiak uważa, że nie to jednak jest najważniejsze. Wejście w życie ustawy zezwalającej na powoływanie niekonstytucyjnych komisji o zbyt szerokich uprawnieniach może bowiem stworzyć niebezpieczny precedens polegający na tym, że będą mogły być powoływane tego typu komisji również w całkiem duperelnych sprawach po to, aby wyżywać się na niewygodnych politykach. I to może być realnym politycznym i prawnym zagrożeniem pogłębiając już istniejące podziały, utrwalając tym samym permanentny stan chaosu.
trybuna.info