W roku 2020 bardzo dużą popularność zdobyło hasło „patodeweloperka”, które ukute zostało przez aktywistę Jana Śpiewaka. Używane jest ono by opisać często nieetyczne, a zazwyczaj kuriozalne praktyki deweloperów.
Jedną z takich praktyk jest sprzedawanie „mikroapartamentów” — mieszkań, których metraż waha się w okolicach 11-16 m2, jako Hoteli Przedłużonego Pobytu. Działanie to ma na celu ominięcie przepisów o minimalnym metrażu mieszkania, który ma wynosić 25 m2. Dzięki temu, deweloperzy są w stanie „upchać” nawet kilkaset takich mieszkań w jednym bloku.
Innym przykładem działań „patodeweloperki” jest absurdalny układ mieszkań, które często mają korytarz większy od pokoju dziennego, w których brakuje okien, czy WC na środku salonu.
Wiele z takich przykładów „patodeweloperki” zostało nagłośnione przez portal Noizz, który przeprowadził również rozmowę ze Śpiewakiem na temat praktyk deweloperów.
W wywiadzie dla Noizz, Śpiewak opisuje patologie, z którymi spotkał się na rynku mieszkaniowym. „Zapamiętałem np. kawalerkę w Gdańsku, która była niby akademikiem i kosztowała 240 tys. zł. To była taka kiszka o wymiarach 10 na 2 metry z oknem na końcu. Na rynku wtórnym też zresztą pojawiają się absurdalnie podzielone mieszkania w horrendalnych cenach. Ktoś mi przesłał 15-metrową klitkę w dziesięciopiętrowym bloku Piasecznie wystawioną za 180 tys. zł. To szaleństwo nie dotyczy więc tylko deweloperki.” – mówił portalowi aktywista.
W zacytowanym powyżej wywiadzie, Śpiewak podawał również możliwe rozwiązania kryzysu na rynku mieszkaniowym. „Tu potrzeba bardziej społecznego podejścia i być może jakiejś formy dogadania się dysponujących ziemią samorządów ze Skarbem Państwa, który mógłby udzielać preferencyjnych kredytów na budowę mieszkań. Gdyby budownictwo społeczne i komunalne zaczęło powstawać na szeroką skalę, deweloperzy nie mogliby stawiać takich mieszkań jak to z mojego wpisu.” – to jedna z sugestii Śpiewaka.