Nowy pomysł Donalda Tuska nie przypadł do gustu posłom Koalicji Obywatelskiej. Mają zbierać punkty za zachowanie. Podwładni mówią wprost o infantylizacji i kompletnym pogubieniu – donosi dziennikarka „Newsweeka”. „To brzmi jak szkoła, korporacja, albo system lojalnościowy na stacji benzynowej” – komentuje posłanka KO w rozmowie z Oko.press.
Jak donosi dziennikarka „Newsweeka” Dominika Długosz, Donald Tusk ma nowy pomysł na zdyscyplinowanie parlamentarzystów.
Na posiedzeniu klubu KO przed ostatnim posiedzeniem Sejmu [Tusk] wygłosił tyradę o tym, że teraz ma być 100 proc. frekwencji na głosowaniach i kto nie głosuje, nie startuje do Sejmu w następnych wyborach
— informuje Długosz.
Tyle, że siłę tego przekazu zdecydowanie osłabił poseł partii koalicyjnej, który wstał i powiedział, że on nie należy do PO i na pewno nie przewodniczący Platformy będzie mu mówił, czy może być na liście, czy nie
— relacjonuje dziennikarka z tygodnika Tomasza Lisa.
Jak miałoby to wyglądać w praktyce?
Otóż poseł ma zbierać punkty jak w szkole za zachowanie. Między innymi za obecność na głosowaniach i głosowania zgodnie z linią partii
— przedstawia dziennikarka.
Nowy pomysł Tuska miał wzbudzić konsternację nawet w samej Platformie, a jego podwładni mówią o infantylizacji polityki i totalnym pogubieniu.