Najbardziej istotny projekt Daniela Obajtka, czyli hucznie zapowiadana fuzja Orlenu i Lotosu, kolejny raz się opóźnia. Władze Zjednoczonej Prawicy zaczynają tracić cierpliwość. „Ta sprawa to być albo nie być dla Obajtka” – powiedział Onetowi jeden z informatorów ze środowiska PiS.
Orlen wydał komunikat z informacją o zgodzie Komisji Europejskiej na przesunięcie o kolejne dwa miesiące terminu na zrealizowanie tzw. „środków zaradczych” koniecznych do tego, aby koncern mógł przejąć Lotos. To już drugie takie opóźnienie. Pierwotnie, wszystko miało być gotowe już w lipcu.
Ponad rok temu Bruksela wydała zezwolenie na fuzję dwóch koncernów. Postawiła jednak twarde warunki, które wbrew temu co obiecał Obajtek, wydają się w tej chwili niemożliwe do zrealizowania. Orlen musi m.in sprzedać 80 proc. stacji benzynowych Lotosu, pozbyć się baz i terminali paliwowych. Lotos ma być też zobowiązany do porzucenia zakładów produkujących asfalt. Kluczowa jest jednak rafineria w Gdańsku należąca do Lotosu. KE postawiła warunek, aby przekazać co najmniej 30 proc. udziałów w rafinerii konkurencyjnej firmie. Ta sama firma będzie też mieć dostęp do połowy wytwarzanych w niej paliw.
We wrześniu Obajtek zapowiadał, że połączenie Orlenu i Lotosu przebiegnie zgodnie z planem i obiecywał, że żadnych opóźnień nie będzie. Do 14 listopada, Orlen miał przedstawić Komisji Europejskiej przedsiębiorstwo, które wykupi część Lotosu i tym samym wypełni warunki Brukseli. To się jednak nie udało i termin przesunięto o kolejne dwa miesiące. .
„Jesteśmy na ostatniej prostej etapu prowadzącego do podpisania umów z partnerami. Ustalony wspólnie z Komisją Europejską wydłużony termin na przekazanie dokumentów związanych z realizacją warunków zaradczych daje nam komfort dopracowania wszelkich niezbędnych formalności” – mówi w oficjalnym komunikacie Orlenu Daniel Obajtek. Jednak nie wydaje się, żeby w rzeczywistości faktycznie tak było. Eksperci mówią, że chętnych na zakup po cenie proponowanej przez Orlen, zwyczajnie nie ma i nie ma w tym nic dziwnego.
„Chciałby pan kupić powoli schodzący biznes i to pod presją czasu?” – mówi Onetowi rozmówca związany z branżą
Pozycja Obajtka zaczęła słabnąc już na wiosnę, kiedy pojawiła się seria publikacji Gazety Wyborczej dot. wątpliwego majątku byłego wójta Pcimia. „W PiS panuje przekonanie, że porażka idei fuzji będzie końcem obecnego zarządu Orlenu. Zwłaszcza że na obsadzenie stanowisk w tej firmie chrapkę mają ludzie związani z premierem Mateuszem Morawieckim” – podaje Onetowi rozmówca z obozu władzy.
„Coraz mniej osób wierzy, że to się uda. Mogą polecieć głowy” – mówi jeden z polityków związany z Ministerstwem Aktywów Państwowych. Sam Daniel Obajtek miał zostać wezwany w tej sprawie na „dywanik” do kierownictwa PiS.