Kiedy Trybunał Konstytucyjny ogłosił swój wyrok mówiący o nielegalności wykonywania aborcji w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, w całym kraju wybuchły gigantyczne protesty. Niedawno powołany na swoją funkcję Minister Edukacji i Nauki nazwał wówczas uczestnictwo w nich skrajnie nieodpowiedzialną postawą i zapowiedział wyciąganie konsekwencji wobec nauczycieli, którzy Strajk Kobiet wsparli.
„Będą wyciągane konsekwencje wobec tych osób, które narażają dzieci, nie tylko na wojnę ideologiczną, ale na niebezpieczeństwo zdrowotne”
– poinformował wówczas Czarnek.
Teraz w wywiadzie dla „Polska Times” mówił z kolei między innymi o postępowaniach dyscyplinarnych prowadzonych wobec nauczycieli akademickich. Poinformował, że obecnie toczy się dwadzieścia kilka postępowań dyscyplinarnych i wyjaśniających, typowo światopoglądowych, wobec naukowców o poglądach konserwatywnych, tymczasem nie ma żadnego postępowania wobec osób z przeciwnej strony.
Zapytany, jak ma wyglądać zapowiedziany przez niego „pakiet wolnościowy” dla uczelni wyjaśnił, że będzie to urzeczywistnienie art. 25 ust. 2 Konstytucji, który gwarantuje każdemu prawo do głoszenia światopoglądu, „bez względu na to, czy ten światopogląd jest lewicowo-liberalny, konserwatywny, centrowy czy jakikolwiek inny”. „Oczywiście w granicach prawa, zwłaszcza art. 13 Konstytucji RP” – zastrzegł.
„Każdy ma prawo głosić swoje poglądy i za to nie może być karany dyscyplinarnie. I chcę, żeby to było zapisane w ustawie. Nie oznacza to, że nie będzie żadnych postępowań dyscyplinarnych. Jeśli ktoś kogoś obrazi, to oczywiście może to się stać przedmiotem postępowania dyscyplinarnego” – przekonywał Minister Edukacji i Nauki.
To podejście zdaje się kłócić z jego wcześniejszymi słowami dotyczącymi Strajku Kobiet.
wpunkt/PAP