Kościół katolicki w Polsce znalazł się ostatnio w kryzysie. Na jaw wychodzą coraz to nowe przypadki molestowania przez księży, co zmusza Kościół do wypłacania odszkodowań. O tę kwestię pytany był na antenie RMF FM ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
„Tak, jest takie niebezpieczeństwo” – mówił na temat możliwego bankructwa Kościoła ks. Isakowicz-Zaleski.
„Moim zdaniem o wiele gorsze jest bankructwo moralne” – dodawał jednak.
Skala pedofilii w Kościele jest rzeczywiście zatrważająca. Z szacunkowych danych opublikowanych przez serwis money.pl wynika, że w Polsce liczba ofiar księży pedofilów może oscylować między 11 tys. a nawet 16 tys. osób.
Z innego badania cytowanego przez money.pl wynika, że ujawnia się zaledwie ok. 9% ofiar molestowania. Jeśli połączyć to z liczbą ofiar, można łatwo wyliczyć, że na jaw wyjść może około 1,5 tys. przypadków molestowania.
Jeżeli każda ofiara, która zdecydowałaby się wystąpić przeciwko Kościołowi otrzymałaby milion złotych, czyli kwotę ostatnio przyznaną ofierze przez sąd, Kościół mógłby stracić aż 1,5 mld złotych.
„KK nie jest jednorodną instytucją dla Polski i świata. Zatem przy procesach o odszkodowania to konkretny zakon czy diecezja będzie musiała płacić” – komentował dla money.pl ksiądz Sowa.
Oznacza to, że oficjalnie Kościół w Polsce prawdopodobnie nie zbankrutuje. To wcale nie oznacza jednak jednoznacznie pozytywnego przebiegu wydarzeń. Możliwy jest jednak scenariusz podobny do tego z USA, gdzie kolejne archidiecezje ogłaszają bankructwo, by uniknąć wypłacania miliardowych odszkodowań.
Tylko ostatnio, katolicka diecezja Harrisburga w Pensylwanii złożyła wniosek o bankructwo – poinformowały amerykańskie media. Za przestępstwa seksualne księży wobec nieletnich grożą jej wypłaty milionów dolarów odszkodowań. Sytuacja dla Kościoła w USA jest dramatyczna. W samej Pensylwanii – jak stwierdzono przed rokiem w raporcie wielkiej ławy przysięgłych – o przestępstwa seksualne oskarżono 301 katolickich księży z sześciu diecezji.
Bankructwo kolejnych archidiecezji może doprowadzić do postępującego spadku zaufania wobec Kościoła, wspomnianego wcześniej „bankructwa moralnego”, a w efekcie okazać się przysłowiowym „gwoździem do trumny”, dla instytucji która od lat nie jest w stanie poradzić sobie z problemem.