Kandydat Lewicy na urząd Rzecznika Praw Obywatelskich Piotr Ikonowicz udzielił wywiadu portalowi Onet. Był w nim pytany przez Marcina Telika między innymi o swoje pierwsze decyzje, które podjąłby jako RPO, czy o to, w jakich partiach poza Lewicą szukał poparcia dla swojej kandydatury.
Zapytany o to, czy wierzy w to, że zostanie powołany na Rzecznika Praw Obywatelskich, odpowiedział „Chcę wierzyć. Gdyby się udało, okazałoby się, że kraj nie jest tak podzielony i nawet politycy parlamentarni mogą podjąć decyzję dla dobra ogółu. Moja kandydatura jest szansą na wyjście z pewnego impasu. Nie zagrażam żadnemu z głównych stronnictw”.
Dopytywany, czy nie czuje się częścią Lewicy, stwierdził, że „jego opinia skłania się raz ku jednym, raz ku drugim”. „Mam swoje poglądy. Zupełnie inaczej postrzegam jednak rolę rzecznika. Powinien łączyć wokół rozwiązywania problemów całego społeczeństwa” – dodał.
Zapytany o to, rozmawiał z przedstawicielami innych ugrupowań niż Lewica, Ikonowicz oświadczył: „Jestem niedawnym nominatem. Nie zainicjowałem jeszcze żadnych rozmów”. „Rozmawiałem przez telefon z Pawłem Kukizem. To była bardzo miła rozmowa. Jestem też umówiony z kołem parlamentarnym Szymona Hołowni” – dodawał.
„Myślę, że spotkam się ze wszystkimi siłami parlamentarnymi, co samo w sobie będzie pouczającym doświadczeniem. Nie dążę do tego, żeby poparł mnie cały PiS albo cała Platforma, ale do tego, żeby zwolnili swoich posłów i posłanki z dyscypliny partyjnej. Jeśli to się stanie, będę dużo bardziej optymistycznie nastawiony” – mówił Ikonowicz.
Działacz społeczny był pytany o to, czy większe szanse na poparcie jego kandydatury są ze strony posłów PiS, czy Platformy.
„Kierując się posunięciami „dobrej zmiany” można by pomyśleć, że PiS jest w swojej masie bardziej socjalny niż Platforma. Z drugiej strony mam podejrzenie, że ta socjalność jest wynikiem osobistych decyzji prezesa, a nie szczególnej wrażliwości osób z PiS-u. Platforma z kolei ze swojej istoty jest eksponentem kapitału, przedsiębiorców, ludzi sukcesu z wielkich miast. Ja pokazuję, że ten sukces jest przereklamowany, że Polska jest bardzo bogatym krajem bardzo biednych ludzi. Oni nie lubią tego mojego komunikatu. Wcale nie jest oczywiste, z której strony uzyskałbym większe poparcie” – odpowiadał Ikonowicz.
Pytany o to, co planuje zrobić jako pierwsze w przypadku zostania wybranym na RPO, aktywista odparł: „Zrobiłbym przegląd pism, które napływają do biura. Problemem nie jest tylko waga spraw, ale też ich pilność. Są rzeczy, którymi jeśli się nie zajmiesz dzisiaj, to jutro pójdziesz złożyć kwiaty na grobie. Najbardziej przeraża mnie sytuacja w więzieniach. Sam nieraz siedziałem i wiem, jakie to są zaklęte rewiry. Standardy traktowania osadzonych są bardziej tureckie niż szwedzkie. Podniósłbym kwestię nieleczenia więźniów, czyli tak naprawdę często skazywania ich na tortury lub śmierć. Są choroby, które na wolności się leczy, a w zakładach ludzie na nie umierają, jak np. zapalenie trzustki”
„Mam znajomego, któremu regularnie przekazuję pewne kwoty pieniędzy. Facet, zresztą architekt, z powodu niezdolności do pracy ma zasiłek stały w wysokości 645 zł. Mieszka w Warszawie, musi z tego opłacić rachunki, wyżywić się, kupić leki, a jest na tyle chory, że zakwalifikowano go do przeszczepu płuc. Gdyby nie pomoc mojej kancelarii, chyba umarłby z głodu. Daję to jako przykład, ale to ważna lekcja tego, co powinien zrobić rzecznik” – dodawał.
Jako przykład działania, które powinien podjąć rzecznik, Ikonowicz podawał „wprowadzenie do debaty publicznej tematu zasiłków stałych. „Za 645 zł nie da się przeżyć i zapłacić rachunków. Mało tego. Jeśli dostajesz dodatek mieszkaniowy albo energetyczny, to odpisuje ci się to od tej kwoty. Jesteś skazany na 645 zł. To poniżej progu egzystencji. Znam faceta na Śląsku, który za 500 zł wynajmuje pokój, a za 145 zł żyje. Tym się trzeba zająć. Agenda Sejmu i mediów jest oderwana od tego, czym żyje na co dzień przeciętna rodzina i przeciętny obywatel” – argumentował.