PiS próbuje wybrnąć z tej bezprecedensowej sytuacji, w której nie odbędą się zarządzone wybory. Na Nowogrodzkiej odbyła się narada z udziałem najważniejszych osób w państwie i posła Jarosława Kaczyńskiego, podczas której miał paść znowu pomysł przesunięcia głosowania korespondencyjnego na 23 maja.
Jutro o godz. 6 rano powinny zostać otwarte lokale wyborcze, ale wiemy już, że tak się nie stanie. PKW wydała oświadczenie, że na skutek odebrania jej kompetencji specustawą o tarczy antykryzysowej, nie jest zdolna przeprowadzić głosowania. Również rząd, który mimo braku stosownych przepisów prawa, zaczął przygotowania do głosowania korespondencyjnego, nie doprowadził tego procesu do końca.
– Wybory są, bo nikt ich nie odwołał, zarządzenie Marszałek Sejmu o tym, że termin wyborów jest 10 maja, jest w mocy, ale nie odbędzie się głosowanie. To jest po prostu kuriozum
– podsumowała obecną sytuację prawną związaną z wyborami rzeczniczka parlamentarnego klubu Lewicy Anna Maria Żukowska dla podcastu „Trójdzielnia”.
Prawo i Sprawiedliwość próbowało dzisiaj prawdopodobnie wybrnąć z tej sytuacji, bo na Nowogordzkiej spotkali się m.in. Premier Rządu Mateusz Morawiecki, Marszałek Sejmu Elżbieta Witek oraz posłowie Jarosław Kaczyński i Jarosław Gowin.
Dyskusja musiała być gorąca, ponieważ w pewnym momencie na Twitterze Krystyny Pawłowicz, sędzi Trybunału Konstytucyjnego pojawił się wpis sugerujący, że PiSowi grozi rozpad obecnego rządu.
W tym samym czasie w Dzienniku Ustaw ukazało się rozporządzenie wicepremiera i Ministra Aktywów Państwowych Jacka Sasina, nakazujące samorządom przekazanie spisów wyborców gminnym obwodowym komisjom wyborczym oraz Poczcie Polskiej. Sasin zyskał takie uprawnienie przegłosowaną w czwartek i podpisaną wczoraj przez Prezydenta ustawą o głosowaniu korespondencyjnym. TVP Info zapowiedziała też, że o godz. 20.00 Marszałek Witek wygłosi na antenie TVP oświadczenie, w którym poda nową datę wyborów.
To wszystko rozpaliło portale społecznościowe i liberalne media.
Wyraźnie sygnały te świadczyły o tym, że zawarte zaledwie we środę porozumienie Gowina z Kaczyńskim przestało obowiązywać. Przypomnijmy, że zgodnie z nim, wybory miałyby się odbyć w trybie korespondencyjnym, ale w nowym terminie zarządzonym po uznaniu przez Sąd Najwyższy nieważności niedzielnego wyboru. Głosowanie miała też organizować Państwowa Komisja Wyborcza, a nie Poczta Polska.
Wniosek z wszystkich tych przecieków był jeden – Kaczyński ograł Gowina i zorganizuje jednak wybory z maju rękami ministra Sasina.
Ostatecznie oświadczenie Marszałek Witek odwołano. Nadal nie wiadomo na jakiej podstawie prawnej niedzielne głosowanie się nie odbędzie i jaki będzie dalszy los wyborów Prezydenta RP.