Drastyczne zdjęcia płodów, informacje o prawnych konsekwencjach przerywania ciąży i apel o zgłaszanie na policję osób oferujących aborcyjne wsparcie – takie ulotki w języku ukraińskim dla osób uciekających przed wojną przygotowała Kaja Godek. Ma ich 200 tysięcy.
„Fundacja Kai Godek rusza do »pomocy« uchodźcom. Będzie rozdawać ulotki w języku ukraińskim przestrzegające przed skutkami aborcji” – poinformowała na Twitterze Grupa Stonewall.
W materiałach przygotowanych przez Godek można po polsku i po ukraińsku przeczytać, że „aborcja to zabójstwo”. Fundacja Życie i Rodzina straszy też prawnymi konsekwencjami aborcji w Polsce.
„Jeśli ktoś proponuje Pani aborcję, namawia do niej (np. wykorzystując fakt, że jest Pani w trudnej sytuacji po wyjeździe ze swoich rodzinnych stron), organizuje środki, aby zabić Pani dziecko, proszę natychmiast zgłosić sprawę pod numer alarmowy telefonu 112 lub skontaktować się z najbliższym komisariatem Policji” – głosi ulotka.
„Największym zagrożeniem dla pokoju jest aborcja. Jeśli matce wolno zabić własne dziecko, cóż powstrzyma ciebie lub mnie, abyśmy się nawzajem nie pozabijali?” – takie słowa do osób, które właśnie uciekły przed wojną, kieruje Kaja Godek.
Prawo w Ukrainie dopuszcza aborcję do 12 tygodnia ciąży bez podawania przyczyny. Antykoncepcja awaryjna – tak zwane tabletki „dzień po” – są tam dostępne bez recepty. Dostęp do praw reprodukcyjnych dla osób zachodzących w ciążę, jest za naszą wschodnią granicą znacznie lepszy niż w Polsce.