W środę 3 marca głośno zrobiło się o rozmowie Jarosława Kaczyńskiego z Pawłem Kukizem, która miałaby załatwić PiSowi koalicjanta i stabilną większość w przypadku rozpadu koalicji rządzącej. Okazuje się, że pomoc partii byłego muzyka może być Prawu i Sprawiedliwości potrzebna od zaraz.
Wszystko dlatego, że w koalicji rządzącej doszło do spięcia, które może być tym ostatecznym. Po raz kolejny chodzi o unijny budżet. Jego przyjęcie spotkało się z ogromnym sprzeciwem ze strony Solidarnej Polski, która nie godzi się na mechanizm powiązania wypłaty funduszy z praworządnością. To właśnie wtedy ówczesny wiceminister Janusz Kowalski szumnie zapowiadał: „weto albo śmierć!”.
Teraz, w trakcie spotkania koalicjantów, Jarosław Kaczyński miał postawić ultimatum posłom Solidarnej Polski – albo głosują za funduszem, albo zostaną zastąpieni innymi posłami. Dużo mówi się o tym, że to członkowie partii Pawła Kukiza dołączą do koalicji rządzącej. Wszystko przez spotkanie szefa partii rządzącej i szefa Kukiz’15. “Myślę, że Paweł Kukiz jest bardzo interesującym rozmówcą, niezależnie od bieżącej sytuacji politycznej. Im bardziej stabilna większość w Sejmie, tym lepiej“ – mówił o spotkaniu polityków wicerzecznik PiS, Radosław Fogiel.
Poseł Solidarnej Polski Janusz Kowalski w rozmowie z Onetem zapewnia jednak, że za unijnym budżetem głosować nie zamierza. „Po pierwsze, ponieważ jest to uwspólnotowienie długu i wstęp do federacyjnej Europy oraz wstęp do ingerencji w tzw. suwerenność gospodarczą i politykę fiskalną. Nie ma ani jednej analizy kosztów tego długu” – tłumaczył Kowalski i dodawał, że przez fundusz stracimy więcej niż zarobimy.
Politycy PiS nie wierzą jednak, by Solidarna Polska odważyła się znowu podnieść rękę na koalicję rządzącą.
„Z tego, co wiem, zostało to wyjaśnione w rozmowach między liderami. Mam nadzieję, że był to jednorazowy pokaz, który tak naprawdę niczemu nie służy, a nie powoduje zwiększenia komfortu działań Zjednoczonej Prawicy” – tak sprawę komentował Szef Komitetu Wykonawczego PiS Krzysztof Sobolewski.