Na przełomie kwietnia i maja zmarło 35 osób z ośrodka w Kaliszu. W szpitalu zakaźnym w Poznaniu na 150 chorych na Covid-19 aż 149 osób trafiło tam z DPS-ów.
Wzrost liczby zakażeń w ośrodkach opieki nad osobami starszymi i z niepełnosprawnościami ma charakter systemowy. Zamknięte ośrodki o ograniczonych zasobach kadrowych, w których brakuje chociażby szkoleń nt. procedur na wypadek epidemii są pułapką dla osób najbardziej narażonych na zachorowanie na koronawirusa.
Szpital odmówił przyjęć
Przez długi czas DPS-y były pozbawione wsparcia rządu, który przerzucał odpowiedzialność na samorządy i reagował tylko w sytuacjach krytycznych i nagłośnionych. Przykładem może być gdański DPS przy ul. Polanki. Po stwierdzeniu zachorowań wśród personelu i podopiecznych, ratusz z bezsilności nagłośnił sprawę. Dopiero wtedy rząd zmusił sąsiedni jednoimienny Szpital Marynarki Wojennej do przyjęcia chorych. Na koniec kwietnia liczba chorych w tej placówce wynosiła 69 osób.
W innych miejscach DPS-y, w których stwierdzono przypadki zachorowań, był brane pod straż o otaczane taśmą, robiono z nich placówki zamknięte bez możliwości wejścia i wyjścia. A odpowiedzialne za DPS-y ministerstwo rodziny i polityki społecznej apelowało w internecie, aby to społeczeństwo dostarczało do DPS-ów maseczki, rękawiczki i płyny do dezynfekcji.
System, który zabija
Portal polityka.pl wylicza inne DPS-y w Polsce, w których liczba zakażeń sięga kilkudziesięciu. Łącznie podaje liczbę 384 chorych i 11 ofiar śmiertelnych na koniec kwietnia. A wiele ośrodków wciąż wykonuje testy i wciąż wiele z nich jest pozytywnych. W Krzyżanowicach (woj. śląskie), właśnie stwierdzono 11 przypadków, ale dyrekcja ośrodka jest pewna, że będą kolejne.
Sytuację mogłaby poprawić zmiana systemu opieki nad osobami z niepełnosprawnościami i osobami starszymi. Wprowadzenie, zamiast zamkniętych placówek, mieszkań wspomaganych dla seniorów i osób z niepełnosprawnościami, zapewnienie tym osobom osobistych asystentów i realnej opieki wytchnieniowej dla opiekunek.
„Ci ludzie dalej będą umierać”
– mówi dla „Polityki” Adam Zawisny, ekspert ds. polityki społecznej, członek m.in. Komisji Ekspertów ds. Osób z Niepełnosprawnością przy Rzeczniku Praw Obywatelskich i dodaje:
„Nie znamy nawet prawdziwej skali tej śmiertelności. Te dane nie są zbierane przez ministerstwo, nie ma żadnego całościowego zestawienia, ile osób umarło w instytucjach opiekuńczych. (…) Ludzie trafiają do DPS-ów i zakładów opiekuńczo-leczniczych ze względu na wiek czy niepełnosprawność intelektualną bądź fizyczną, bo nie ma dla nich żadnej innej alternatywy. To jest zaniechanie państwa polskiego.
Dopiero na przełomie kwietnia i maja rząd przeznaczył na pomoc ośrodkom 20 mln zł z rezerwy celowej budżetu i pozwolił użyć 1 mld zł z unijnej kasy. Są przepisy o rekompensatach dla pracowników po to, by ograniczyli pracę do jednego miejsca. Na razie nie zatrzymuje to fali zachorowań, chociaż zatrzymało na jakiś czas nagłówki gazet.