„Odejście Joanny Muchy uwydatniło pewien proces. Za Tuska to do nas przychodzili kolejni politycy, to my zapraszaliśmy do PO. Za Schetyny nikt do nas nie przychodził, ale wokół siebie gromadziliśmy mniejszych koalicjantów i zbudowaliśmy Koalicję Obywatelską. Teraz mamy pierwsze odejścia i to nasi politycy są zapraszani gdzieś indziej. Z zapraszających zmieniliśmy się w zapraszanych” – mówi Ireneusz Raś w rozmowie z Interia.pl.
Pierwszym pytaniem, które zadane zostało Rasiowi przez Łukasza Szpyrkę z Interii było, czy zamierza on odjeść z Platformy Obywatelskiej. Polityk odpowiedział, że „jeszcze w nią wierzy”. „Będę działał, by PO znalazła odpowiedź, w którą stronę zmierza. Jubileusz nakazuje nam roztropne spojrzenie wstecz i do przodu. Jeśli Platforma sama, wewnątrz, podejmie odpowiednie decyzje, to jest w stanie jeszcze raz przedstawić poważną propozycję programową Polakom. Mówię o PO. Czym innym jest Koalicja Obywatelska z Zielonymi, Nowoczesną i Inicjatywą Polska. Te trzy małe partie nie weszły do PO, podkreślają swoją odrębność. Platforma, jeśli wciąż chce być ważną partią, musi zdefiniować się na nowo i też zaznaczyć swoją odrębność” – dodał.
„Sformułowanie deklaracji ideowej może spowodować, że dla niektórych zabraknie w PO miejsca. Mam nadzieję, że tak się nie stanie” – zaznaczał Raś.
Pytany o to, czy spodziewa się rozłamu, odpierał: „Trzeba serio popatrzeć na te 20 lat wstecz. Jeśli przeważą głosy, że trzeba zamknąć ten rozdział i wypchnąć z pamięci rządy Donalda Tuska, to wyrżniemy własną tożsamość. A gdy nie ma tożsamości, to zaczynają się duże problemy. Ważniejsi dziś politycy PO przypatrywali się, jak wówczas wyglądała ta partia. Tusk starał się budować równowagę, żeby centrum było jądrem, które łączy konserwatywne skrzydło z liberalnym. Otwierał się też na ludzi lewicowych, jak Bartek Arłukowicz, którzy od razu akceptowali obowiązujące w PO reguły gry. Wszyscy wiedzieli, gdzie jest zaczepiona kotwica„.
„Nie chciałbym dziś kalkulować. Dla PO byłoby to bardzo złe rozwiązanie. Zbytnie przechylenie w jedną ze stron po prostu grozi wywróceniem całego projektu.” – mówił Raś o „dookreślaniu się” Platformy wraz z nową deklaracją ideową. „Czuję jedno – w ostatnich latach rzeczywiście za bardzo przechyliliśmy się na lewo. Dziś trzeba mieć ofertę również dla tych, którzy czują się źle z tym, że głosują na PiS. Tę ofertę trzeba zbudować, a współpraca z konserwatywnym skrzydłem PO byłaby pożyteczna. Bez tego nie zbudujemy wiarygodnej i szerokiej oferty” – dodawał.
Polityk nie krył również słów krytyki wobec Borysa Budki.
„Schetyna to polityk o olbrzymim doświadczeniu. Podjął decyzję, by zjednoczyć maksymalnie opozycję, pójść z tym projektem do wyborów i wygrać. Nie udało się wygrać. Niemniej, trzeba oddać Schetynie, że budowa szerokiego antypisowskiego frontu była jego sporym osiągnięciem. Nowego lidera trudno oceniać po wynikach, bo poza wyborami prezydenckimi nie miał weryfikacji. Budka dziś jest na rozdrożu. Żeby Koalicja Obywatelska funkcjonowała dobrze, najpierw trzeba uporządkować jego trzon, czyli Platformę Obywatelską. To zadanie, które przed nim stoi, a czasu zbyt wiele nie ma. To zadanie go zweryfikuje jako lidera partii.„