W połowie stycznia prezes Prawa i Sprawiedliwości pojechał do Starachowic, gdzie od lat w rocznicę śmierci jego matki odbywa się msza w jej intencji.
Po mszy przed kościołem Jarosław Kaczyński mówił m.in. o konieczności pielęgnowania tradycji i polskiego patriotyzmu. Podkreślał także związek Kościoła z polską tożsamością. W czasie jego przemówienia z tłumu słychać było wówczas krzyki protestujących: “Wolna Polska, wolna Polska!”.
Jeszcze przed rozpoczęciem przemówienia, kiedy prezes PiS wychodził z kościoła, słychać było okrzyki i gwizdy protestujących. Z tłumu padały takie hasła jak: „będziesz siedział” i „wynocha”.
Jak informuje „GW”, demonstrujący sprzeciwiali się ustanowieniu w Starachowicach szpitala jednoimiennego. To powoduje, że ta placówka medyczna jest przeznaczona tylko dla pacjentów z COVID-19.
Do protestujących udali się policjanci, którzy legitymowali ich przed kościołem. Funkcjonariusze domagali się także oddania trąbek. Według Pawła Kusiaka z komendy policji w Starachowicach, policjanci nie nakładali mandatów na demonstrantów, jednak „są prowadzone czynności wyjaśniające, czy »istnieją podstawy do wystąpienia z wnioskami o ukaranie za wykroczenie z art. 51 Kodeksu Wykroczeń«”. Jak wyjaśnia gazeta, chodzi o zakłócanie spokoju lub porządku publicznego.