„Lewica, która słynie z tego, że jest „tolerancyjna”, nie respektuje nawet myślenia o tym, by cokolwiek zmienić. Gdzie tu tolerancja” – komentował wprowadzenie w szkołach obowiązku uczęszczania na lekcje religii bądź etyki szef resortu edukacji Przemysław Czarnek.
„Będziemy chcieli zlikwidować to, co wiele lat temu zostało wprowadzone, czyli możliwość wyboru jednego z trzech wariantów: albo religia, albo etyka, albo nic. To „nic” stało się dość powszechne na przykład w dużych miastach” – zapowiadał Czarnek.
Przeciwko tym zmianom opowiedziała się między innymi Lewica. „Nauczycieli etyki jest tylu, że pewnie będą w dwóch albo trzech procentach szkół. Zmuszanie ludzi młodych, do tego, żeby chodzili na religię, bo tak sobie wymyślił jeden z przejściowych, głupszych tak naprawdę i nierozsądnych ministrów tego rządu, pan minister Czarnek, jest naprawdę głupie. Jest po prostu naprawdę głupie” – komentował sprawę Włodzimierz Czarzasty.
Jego wypowiedź szybko spotkała się z odpowiedzią szefa resortu edukacji. „Lewica, która słynie z tego, że jest tolerancyjna, w cudzysłowie, nie respektuje nawet myślenia o tym, by cokolwiek zmienić. Gdzie tu tolerancja lewicy? To raczej chrystianofobia, która z nich wychodzi. Nie ma to z tolerancją nic wspólnego, tylko z totalitaryzmem„ – oceniał Czarnek.
„Jest tak, że od kilkunastu lat jest etyka, religia lub nic. Część uczniów, mniejszość, wybiera to nic. Tymczasem jest wielu ekspertów, którzy twierdzą, że system wartości, w oparciu o który funkcjonuje polskie społeczeństwo, to są rzeczy, z którymi do dzieci powinniśmy docierać. Sytuacja, w której nie uczęszcza się na nic, nie jest pożądana z punktu widzenia edukacja i wychowania młodzieży” – dodawał.