Telewizja Polska prowadzi kontrolę w swoim katowickim oddziale. To efekt skargi, jaką skierowali do centrali na Woronicza młodzi dziennikarze z Katowic. – Kontrola ma charakter złożony i wielowątkowy, a uzyskane dotychczas informacje wymagają rzetelnej analizy i oceny – informuje nas biuro rzecznika prasowego TVP.
O kontroli napisał katowicki dodatek do „Gazety Wyborczej”, który wcześniej opisał też, co ma się dziać w redakcji „Aktualności” TVP3 Katowice.
Miało dochodzić do zastraszania i złego traktowania młodych dziennikarzy przez jedną z wydawczyń. – Notorycznie padamy ofiarami ośmieszania, poniżania i dyskryminacji ze względu na wiek lub staż pracy. Jesteśmy zmuszani do publikacji materiałów, które nie idą w parze z naszymi przekonaniami i światopoglądem, a nasze teksty są pozbawione pierwotnego wydźwięku – skarżyli się dziennikarze w liście, który trafił do „GW”. Wydawczyni – w liście do dziennikarza „Wyborczej” – zaprzeczyła zarzutom.
TVP: kontrola ma charakter złożony Zapytaliśmy Telewizję Polska, czy prawdą jest, że w katowickim oddziale trwa kontrola. – Biuro Audytu i Kontroli Wewnętrznej TVP S.A. prowadzi kontrolę w Oddziale Terenowym w Katowicach – potwierdza centrum informacji TVP. – Jej zakres dotyczy kilku zagadnień związanych z działalnością Oddziału. Kontrola ma charakter złożony i wielowątkowy, a uzyskane dotychczas informacje wymagają rzetelnej analizy i oceny. Czynności kontrolne są w toku. Sprawą zainteresowała się też posłanka Koalicji Obywatelskiej Monika Rosa. Wystąpiła do prezesa TVP z wnioskiem o informację, co dzieje się w sprawie. Pisma wysłała także do Ministerstwa Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu oraz Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
Prezes Jacek Kurski, odpowiadając posłance Rosie na pytanie, idzie w wyjaśnieniach krok dalej niż biuro rzecznika: – Informacje o mobbingu w Oddziale Terenowym w Katowicach, podane do publicznej wiadomości w internecie oraz zawarte w artykułach prasowych i w anonimach, które wpłynęły do Biura Audytu i Kontroli Wewnętrznej, nie mogą stanowić dla kontrolujących jedynego i wystarczającego źródła dla rzetelnego wyjaśnienia okoliczności sprawy – stwierdza.
Kurski pisze także, że teksty zamieszczane w prasie i na portalach „podpisały osoby posługujące się pseudonimami lub były sygnowane inicjałami trudnymi do weryfikacji”.
– Dane personalne, tj. imiona i nazwiska osób będących obiektem działań, które można uznać za mobbing, nie zostały ujawnione, co stanowi dodatkową trudność w ustaleniu tożsamości ww. osób i odebraniu od nich stosownych wyjaśnień – zaznacza.
Prezes TVP zwraca też uwagę, że ani wydawczyni, na którą skarżą się dziennikarze, ani nawet szef „Aktualności” Marek Durmała nie są pracownikami Telewizji Polskiej, a zatem w ich przypadku nie mają zastosowania przepisy Kodeksu pracy oraz regulaminu pracy obowiązującego w TVP, a dotyczące mobbingu.