We wtorek wicemarszałek Senatu Gabriela Morawska-Stanecka, senator Wojciech Konieczny oraz posłowie Robert Kwiatkowski, Joanna Senyszyn i Andrzej Rozenek odeszli z klubu Lewicy i stworzyli koło Polskiej Partii Socjalistycznej. Serwis „wPunkt” przeprowadził rozmowy z posłami Lewicy, którzy nie kryją oburzenia postępowaniem wicemarszałkini Senatu, zarzucając senatorce zdradę Wiosny oraz niejasne powiązania z PiS.
„Gabriela zdradziła Wiosnę, współpracując z człowiekiem, który chciał doprowadzić do dominacji SLD w województwie śląskim. Wiedziała, że sama nie ma uczciwie zdobytej większości, bo zgromadziła wokół siebie tylko około dwudziestu osób” – mówi serwisowi „wPunkt” anonimowy poseł Lewicy, odnosząc się do współpracy wicemarszałkini z europosłem Markiem Baltem, przewodniczącym SLD na Śląsku.
Tajemnicą poliszynela jest fakt, że Marek Balt współpracował w regionie z partią Kaczyńskiego – między innymi w 2019 r. poparł kandydata związenego z PiS na prezydenta Gliwic.
W rezultacie został zawieszony przez zarząd krajowy swojej partii. Powodem zawieszenia Balta był dodatkowo brak reakcji na postawę radnych SLD, głosujących w śląskim sejmiku w wielu sprawach razem z PiS. „Poparcie przez radnych Nowej Lewicy absolutorium i wotum zaufania uważam za decyzję skandaliczną i niezgodną z linią partii. To jest tak, jakby posłowie i posłanki Nowej Lewicy głosowali za absolutorium dla rządu PiS-u” – powiedział wówczas Czarzasty.
„Morawska wiedziała o mariażu Balta z PiS. Jeszcze w 2019 roku wyraziła oburzenie i podpisała się pod protestem ws. działań Balta. Ale za zamkniętymi drzwiami kontynuowała współpracę z Baltem, bo potrzebowała jego poparcia do umocnienia swojej pozycji w regionie. Tymczasem Balt w najlepsze dalej współpracował z partią Kaczyńskiego. Wygląda więc na to, że Morawska-Stanecka w imię własnego interesu politycznego zgodziła się na współpracę z PiS. Gdy to się nie udało, obraziła się i opuściła Nową Lewicę” – tłumaczy poseł.
Nasz drugi rozmówca twierdzi, że senatorka pomimo tego, że oskarżała współprzewodniczącego Nowej Lewicy Włodzimierza Czarzastego za niedemokratyczne metody i seksim, to sama postąpiła z jedną z lokalnych liderek w podobny sposób. „Tydzień po opublikowaniu materiału o rzekomym seksizmie Czarzastego zastosowanym wobec Morawskiej, powiedziała o swojej koleżance partyjnej „ale ja już zdecydowałam, że jej nie ma” – zdradza poseł.
„Mówi sama o sobie, że ma ciężar demokracji w Polsce na swoich ramionach, że bez niej przywrócenie praworządności jest niemożliwe. Nie docenia wagi paktu senackiego, myśli, że głosy, które zdobyła, są wyłącznie jej zasługą, nie współpracy opozycji, która powinna jej dziękować za to, że w ogóle wystartowała” – dodaje.
„To nie pierwsza wolta Morawskiej-Staneckiej, która niegdyś pracowała przy prywatyzacji kopalń, a dziś reprezentuje Polską Partię Socjalistyczną. Gabriela na każde środowisko, w którym się znajdowała, a które nie uważało jej za najważniejszą i najmądrzejszą, po prostu się obrażała i odchodziła. W jej opinii wszystko się jej należy” – mówi nam poseł Lewicy. „W pewnym momencie zaczęła ubierać się na biało, bo to kolor wolności. Głównym punktem jej aktywności są wyjazdy na zagraniczne delegacje, zdjęcia robione przez asystentów i stanie przy boku Grodzkiego” – zauważa poseł.