Ryszard Petru – znany neoliberalny ekonomista oraz polityk – udzielił wywiadu dla portalu gazeta.pl, w którym bardzo ostro wypowiadał się o świadczeniu 500+, czy deficycie budżetowym. Ekonomista mówił również o tym, że „dobry, używany komputer” to koszt 300zł, a rodzice nie przeznaczają pieniędzy ze świadczenia na potrzeby dzieci.
„Po pierwsze program musiałby być skierowany wyłącznie do osób niezamożnych. Po drugie, dla osób pracujących. Po trzecie „500 plus” powinno funkcjonować w formie bonu, który może zostać spożytkowany na konkretne potrzeby dziecka” – mówił o zmianach, które wprowadziłby do 500+ Ryszard Petru. Oznaczałoby to, że świadczenia nie otrzymałyby chociażby osoby, które zmagają się z bezrobociem, czy ze względu na swoją sytuację zdrowotną muszą żyć na comiesięcznej rencie od państwa. Świadczenie miałoby również trafiać tylko do osób niezamożnych, co spowodowałoby, że państwo musiałoby zająć się sprawdzaniem dochodu każdego z odbiorców świadczenia, co znacznie podniosłoby jego koszt. Dodatkowo, jego zamiana na „bon”, oznaczałaby, że tylko uwzględnione na nim firmy i korporacje mogłyby otrzymać pieniądze. Otwiera to furtkę do patologii, gdzie partia rządząca decyduje jakim podmiotom swoje pieniądze przekazują obywatele.
„Pięć lat temu rząd zaprzeczał temu, że „500 plus” jest programem socjalnym, o czym ja z kolei mówiłem wprost. A to jest program czysto socjalny, który nie realizuje innych celów niż redystrybucyjne” – opowiadał dalej o programie Ryszard Petru. „500 plus” trafia do wszystkich, a nie tylko do potrzebujących. To podstawowa jego słabość. Od początku uważałem, że jeżeli program ma iść takim torem, to powinien trafiać tylko do niezamożnych. W rodzinach zamożnych „500 plus” jest tylko przydatne. Czyli zbędne. Z kolei w przypadku rodzin biednych pieniądze te często nie są przeznaczane na potrzeby dzieci. I to trzeba zaadresować” – kontynuował polityk.
Gdy prowadzący wywiad Kamil Rakosza odpierał, że od wprowadzenia 500+ zmalało ubóstwo wśród dzieci, a wiele rodzin po raz pierwszy stać było na zakup nowych mebli, czy wczasy zagranicą, Petru odpowiadał mu, że to, że pomaga się części potrzebujących, nie przeważa nad tym, że część pomocy, tej dla najbogatszych, jest, według niego, nieuzasadniona. „Zgodnie z pragmatycznym podejściem do wydatków publicznych – mają pomagać tym, którzy potrzebują. Pieniądze nie powinny być nigdy rozrzucane z helikoptera. To marnotrawstwo, a jeśli użyć konserwatywnej retoryki – grzech„ – zaznaczył.
To jednak nie koniec kuriozalnych wypowiedzi ekonomisty. Polityk, który zajmuje się mówieniem rodzinom na co i w jaki sposób powinny one wydawać swoje świadczenia, oznajmił, że to kwestia niegospodarności rodziców uniemożliwia niektórym dzieciom udział w zajęciach on-line. „Proszę zobaczyć, jaką obecnie mamy sytuację – w wielu polskich rodzinach rodziców nie stać na to, aby kupić dziecku komputer wymagany do uczestnictwa w zajęciach szkolnych online. Tymczasem dobry, używany komputer można kupić na Allegro nawet za 300 zł. Rodzina dostaje zatem odpowiednią kwotę, a komputera nie kupuje” – oceniał polityk.