W Oleśnicy, podobnie jak w setkach innych polskich miast, w ostatnich tygodniach na ulice wyszły osoby oburzone wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego. Dzisiaj, jak dowiadujemy się z posta na Facebooku jednej z aktywistek i organizatorek, osoby odpowiedzialne za organizację pikiet, dostały wezwanie na policję.
Rienka Kasperkowicz, organizatorka marszu i aktywistka mówi wprost, że wezwanie w charakterze świadka z artykułu 165, pkt 1, mówiącego o „niebezpieczeństwie dla życia lub zdrowia wielu osób albo dla mienia w wielkich rozmiarach”, jest formą „zastraszania aktywistek”.
W swoim Facebookowym poście, aktywistka zwraca uwagę na działania Rady Miasta, które miały miejsce, gdy ona otrzymywała wezwanie. Rada Miasta Oleśnica, w odróżnieniu od pobliskich Wrocławia i Świdnicy, nie zdecydowała się na włączenie do porządku obrad stanowiska wyrażającego solidarność z protestującymi, które przedstawił radny Damian Siedlecki.
„Dla radnych, którzy odrzucili ten wniosek, Oleśnica nie jest kobietą. Czekamy aż wyniki imiennych głosowań pojawią się na stronie miasta, uwierzcie – po tych represjach, których zaczynamy doświadczać, oleśniczanki naszą listę hańby sobie zapiszą i wyciągną przed następnymi wyborami samorządowymi. Będą wiedzieć, na kogo nie głosować.”
– pisze Rienka Kasperkowicz.
Aktywistka jednak, jak pisze, nie zamierza się poddawać. W poście zapowiada, że będzie walczyć zarówno w swoim imieniu, jak i w imieniu tych, którzy nie mają już sił do walki.