Tragiczne w skutkach wyścigi samochodowe i przeskalowane, bezsensowne inwestycje miejskie.
Na pewno słyszeliście o wypadku, w którym zginęło czterech młodych mężczyzn. Auto poruszało się z prędkością ok. 150-170 km/h, kierowca stracił panowanie nad kierownicą, co spowodowało dachowanie, a w efekcie śmierć wszystkich osób w pojeździe. Jednak mniej osób wie, że tej samej nocy policjanci udaremnili rajdy w okolicznych Niepołomicach i Targowisku, wylegitymowali kierowców 46 aut i wręczyli 34 mandaty na łączną kwotę ponad 16 tys. złotych.
Nagminne łamanie przepisów ruchu drogowego to problem nie tylko Krakowa. Dostrzegamy w tej sprawie bezradność służb. Dlatego skierowałam do małopolskiej policji interwencję w sprawie monitorowania niebezpiecznych zachowań drogowych i nielegalnych wyścigów. Policjanci mówią, że mają niewystarczające narzędzia prawne i uważamy, że jest w tym pewna racja. Wniesiemy takie przepisy w przyszłym parlamencie i mamy nadzieję, doprowadzimy do tego, że to patologiczne zjawisko zagrażające życiu i zdrowiu ludzi po prostu w Polsce uda się wyeliminować.
Jednak temat wyścigów, chociaż ważny, nie jest jedynym, który trapi Kraków. Spotkałam się z mieszkańcami, którzy zabiegają o to, by kluczowe miejskie inwestycje były mądrymi rozwiązaniami ułatwiającymi transport, a nie przeskalowanymi projektami drogowymi, jak to się dzieje obecnie. Poszanowanie dla środowiska i priorytet dla transportu zbiorowego to nie fanaberia, a konieczność, szczególnie w czasach kryzysu klimatycznego.
Mowa o toczących się obecnie w naszym mieście inwestycjach: budowie tramwaju na Górkę Narodową i Mistrzejowice oraz Trasie Wolbromskiej. Każda z nich jest realizowana kosztem środowiska, od niezabezpieczenia drzew na zapleczu budowy, przez zanieczyszczenie potoków aż po wycinkę ponad 1000 drzew, żeby niepotrzebnie poszerzyć pas ruchu. Na Prądniku Czerwonym mieszkańcy walczą o zmniejszenie skali inwestycji – choćby szerokości pasów dróg z 3,5m do 3m, co pozwoliłoby ocalić wiele drzew. Niestety prezydent Majchrowski nie odniósł się tego postulatu mieszkańców.
Mam nadzieję, że polskie miasta, w tym Kraków, odrobią lekcję, jaką jest tworzenie zrównoważonego transportu w oparciu o transport zbiorowy. Samorządowcy muszą rozwiązywać problemy mieszkańców, a nie tworzyć nowe przez bezsensowne, przeskalowane inwestycje.