Zasady bezpieczeństwa wprowadzane w celach walki z wirusem egzekwowane są z wyjątkową surowością wobec grup protestujących przeciwko władzy.
Według potwierdzonych doniesień, od pierwszych protestów Strajku Przedsiębiorców w Warszawie policja nie stroniła od przemocy i nadużyć. Użyto gazu pieprzowego, ponad 380 osób zatrzymano, a 150 osób zostało ukarani mandatami. W czwartek rano opublikowano film i zdjęcia z pacyfikacji protestu. Widać na nich jak policja okłada protestujących pałkami.
Dodatkowo Radio Zet donosiło, że policjanci utrudniali pracę dziennikarzy. Dziennikarz radia pisał na Twitterze:
Sanepid w walkce z protestującymi
6 maja Powiatowy Inspektorat Sanitarny w Warszawie nałożył kary po 10 tys. zł na artystów, którzy uczestniczyli w ulicznej akcji artystycznej. Artyści, ubrani w maski i żólte kamizelki odblaskowe, z zachowaniem bezpiecznej odległości, nieśli transparent z napisem „Żyć nie, umierać” w kierunku Sejmu. Intencją happeningu był sprzeciw wobec planowanego głosowania nad ustawą forsującą przeprowadzenie wyborów 10 maja, jako zagrażających zdrowiu obywateli i urągających standardom demokratycznym. Kara została uchylona na wniosek Rzecznika Praw Obywatelskich. Według RPO policja nie ma prawa do sporządzania notatek dla sanepidu ani do przekazywania sanepidowi danych osobowych.
Równi i równiejsi
Ostentacyjne nie stosowanie się do obostrzeń (np. nie zachowywanie odległości, nie noszenie masek) widoczne na protestach przedsiębiorców może budzić wątpliwości. Problematyczny jest jednak arbitralny, wybiórczy sposób, w jaki egzekwowane są zasady, skala stosowanych środków i często ich legalność. Zwłaszcza przez władzę znaną z łamania zasad bezpieczeństwa, czego najjaskrawszymi przykładami są próby przeprowadzenia wyborów pośrodku pandemii, czy też obchody rocznicy smoleńskiej. O łamaniu prawa jako takiego od wygranych wyborów w 2015 roku nie wspominając.