Chodzi o słynne zdjęcie Zofii Presz stojącej samotnie naprzeciw kordonu policji, zrobione podczas środowego protestu Strajku Kobiet. Kobieta przez godzinę stała naprzeciwko policjanta, który wcześniej rozpylił gaz w stronę protestujących.
W czasie konfrontacji z policjantem Zofia Presz trzymała transparent „Polska świecka, nie każcie mi rodzić martwego dziecka”. Próbowała również patrzeć funkcjonariuszowi w oczy.
„Idąc na marsz nie planowałam być wynoszona i pokazywana w telewizji. Stałam w milczeniu z godzinę patrząc prosto w oczy policjanta, który potraktował nas wcześniej gazem. Nie wyzywałam, powiedziałam tylko, że mu współczuję, trzymałam baner bez wulgaryzmów: „Polska świecka, nie każcie mi rodzić martwego dziecka”
Kobieta oceniła, że „ten marsz był zupełnie inny niż poprzednie”.
„Wcześniej złego słowa nie mogłam powiedzieć na policjantów. Tylko i wyłącznie pilnowali porządku, nie przeszkadzali, kierowali ruchem”
– podkreślała.
„Szczególnie wstrząsnął nią moment, gdy nieumundurowani policjanci wpadli w tłum i zaczęli bić ludzi pałkami teleskopowymi. Uczestnicy byli początkowo przekonani, że zaatakowała ich bojówka narodowców. – Kobiety dosłownie błagały mundurowych policjantów o pomoc, padły słowa „błagamy, pomóżcie nam, bo biją”. Żaden się nie ruszył, nawet nie poszedł zobaczyć, co się dzieje. Teraz już wiem, dlaczego, ale w tamtym momencie to był szok”
– wspominała Zofia Presz.