Baron Arndt Freytag von Loringhoven od trzech miesięcy czeka na zgodę Polski na podjęcie misji ambasadora Niemiec w Warszawie.
Były Minister Spraw Zagranicznych Jacek Czaputowicz krytycznie ocenił blokowanie stanowiska ambasadora Niemiec w Polsce.
„Według mego rozumienia funkcjonowania dyplomacji jest to dziwne. W czasie minionych 20 lat nie zdarzyło się, aby Polska nie udzieliła agrément jakiemukolwiek ambasadorowi, czy to z Rosji, Chin, czy Korei Północnej, nie mówiąc już o państwach przyjaznych, członkach UE i NATO.”
– powiedział Czaputowicz w rozmowie z Rzeczpospolitą
„Powodem ma być fakt, że ojciec kandydata na stanowisko ambasadora, pod koniec II wojny światowej uczestniczył jako adiutant w odprawach w berlińskiej kwaterze głównej Hitlera.”
– stwierdził.
Jacek Czaputowicz pochwalił się poprawą stosunków z Niemcami, które teraz mogą zostać znowu osłabione. Zaprzeczył również, że jego rezygnacja ze stanowiska MSZ miała związek z problemami dyplomatycznymi z Niemcami.
„Także z mojej inicjatywy doprowadziliśmy do zasadniczej poprawy stosunków z Niemcami, również gdy idzie o politykę historyczną. Podobnie byłoby z Francją – chwalił się Czaputowicz. Jednak teraz relacje z zachodnim sąsiadem znów są w kryzysie, ponieważ Polska od miesięcy uniemożliwia nowemu ambasadorowi Niemiec objęcie stanowiska.”
– powiedział Czaputowicz, dodając:
„Decyzję o dymisji podjąłem wcześniej. Uznałem, że pewien etap mojej pracy został zakończony. Chodzi też o styl działania. Starałem się unikać konfrontacji, nie nadużywać języka geopolityki czy prymatu interesu narodowego, ale szukać porozumienia, akcentować potrzebę współpracy, solidarności i działań wielostronnych. Nie dlatego, żebym nie doceniał uwarunkowań geopolitycznych czy potrzeby realizacji interesu narodowego, lecz dlatego, że uważam, że środkiem do realizacji tego interesu jest niekonfrontacyjna postawa, przewidywalność i akceptowany przez innych język. Obecnie nie widzę możliwości wniesienia większej wartości dodanej do polskiej polityki zagranicznej, dlatego ustępuję i zostawiam pole do działania innym.”
Kiedy Jacek Czaputowicz był ministrem spadała na niego krytyka, że jako minister miał niewielką autonomię, a decyzje dotyczące polityki zagranicznej podejmowali inni.
„Główne inicjatywy, które przeprowadziłem jako minister, podejmowałem samodzielnie, bez konsultacji z innymi”
– przekonywał Czaputowicz.
Jednym z przykładów marginalizowania MSZ było przeniesienie działu członkostwa Polski w UE do Kancelarii Prezydenta. Jacek Czaputowicz skomentował to posumięcie jako ryzykowne, które stawia premiera nie jako rozjemcę, a stronę w sporze:
„To mogło być dobre posunięcie, które dawało premierowi możliwość skutecznego dyscyplinowania ministrów mających często odmienne zdania”.
– ocenił zauważając:
„Stanowiło to jednak pewne ryzyko dla premiera, które szybko się potwierdziło. Otóż wcześniej premier był rozjemcą w sporach między ministrami, jak choćby m.in. Ziobrą a mną ws. praworządności czy taktyki postępowania przed TSUE. Dzisiaj premier stał się stroną sporów z m.in. Ziobrą”.
„KPRM ciągle oczekuje od MSZ reakcji, gdy np. komisarz Jourová krytykuje Polskę za reformę sądownictwa. Jednak po przejęciu przez KPRM działu członkostwa Polski w UE nie mamy do tego ani podstaw prawnych, ani kompetencji i koniecznej wiedzy eksperckiej”.
– powiedział.
Jacek Czaputowicz wierzy, że kryzys dyplomatyczny z Niemcami będzie miał pozytywny finał.