„Tylko się uśmiechnąłem i powiedziałem, że nie idę na taki układ i jeśli ma to skutkować wyrzuceniem mnie z prezydium, to niech tak się stanie” – mówi Paweł Szramka o ofercie, którą miał mu złożyć PiS. Poseł koła Polskie Sprawy szczerze opowiada też w rozmowie z „Wprost” o „polowaniach” na innych parlamentarzystów, które urządza partia rządząca, jego odejściu z Kukiz’15 oraz o tworzeniu nowego ugrupowania.
„Przewodniczący Michał Jach z PiS bardzo szybko chciał przejść do głosowania nad zmianami w prezydium komisji. W tym momencie nie było nawet Piotra Kalety, który złożył wniosek, mimo że uczestniczył w posiedzeniu zdalnie. Był z nami duchem, tylko nie chciał się włączyć i uzasadniać wniosku. Poprosiłem przewodniczącego, żeby odczytał, co w nim jest. Chciałem przynajmniej wiedzieć, za co jestem odwoływany” – mówił.
„Niestety, poseł Jach coś pomamrotał pod nosem, że wniosek jest regulaminowy, nie uzasadniając go w żaden sposób. Wtedy powiedziałem, że domyślam się, że może chodzić o kwestie parytetowe, bo większe kluby i koła powinny mieć reprezentację w prezydium” – dodał.
„W tej kwestii PiS stosuje jednak podwójne standardy. Jeśli dany poseł sprzyja partii rządzącej, mimo że nie pasuje parytetowo, to nie ma najmniejszego problemu. Jach powtórzył, że wniosek jest regulaminowy” – stwierdził.
„Na mniejsze koła są naciski z różnych stron – zarówno ogólne, żeby przekonać do siebie całe koło, ale próbują też wyciągać pojedynczych posłów. Zresztą, nie wiadomo do końca, czy to im się nie udaje. Może któryś z posłów jest już ugadany z PiS. Ale jest o wiele bardziej cenny, będąc dalej w kole czy klubie, bo może tam przekonywać innych. Tego wykluczyć nie możemy” – odpowiadał.
„Po ponad sześciu latach w polityce trudno powiedzieć, że ma się do kogokolwiek stuprocentowe zaufanie. W poprzedniej kadencji, jak jeszcze byłem w Kukiz’15, miałem osobistą rozmowę z Pawłem Kukizem i on pytał, którzy posłowie na pewno nas nie zdradzą i nie pójdą do PiS. Wtedy była zupełnie inna sytuacja: Paweł obawiał się, że inni będą przechodzić do PiS, a nie że on sam podpisze umowę z Kaczyńskim” – zakończył.