Mateusz Morawiecki w wywiadzie dla Wprost.pl tłumaczył, jakie powody kryją się za planowanymi zmianami w podatkach. Założenia rządzący przedstawili w sobotę na konwencji poświęconej Polskiemu Ładowi. Szczególnie głośną dyskusję wywołały zapowiadane zmiany w podatkach.
Koalicja rządząca zapowiedziała podwyższenie kwoty wolnej od podatku do 30 tys. zł, zwiększenie drugiego progu podatkowego z 80 do 120 tysięcy zł oraz zmiany w rozliczaniu składki zdrowotnej. Rządzący zapowiedzieli, że będzie ona wynosić 9 proc. i nie będzie można jej odliczyć od podatku.
Premier skomentował, że te zmiany są koniecznie, ponieważ rząd „tworzy konsekwentnie system bardziej progresywny, który działa dobrze we wszystkich cywilizowanych krajach Zachodu”. Jego zdaniem, misją rządu powinno być budowanie „bardziej sprawiedliwego systemu, a nie takiego, który jest degresywny”.
„Bogaci korzystają z naszych dróg, chodników, szkół, służby zdrowia, czyli z infrastruktury budowanej przez całe społeczeństwo i często jest tak, że nie łożą na to odpowiednio do swoich zarobków. To nieuczciwe” – tak premier Mateusz Morawiecki tłumaczy rewolucję podatkową, którą mają wprowadzić w ramach Polskiego Ładu.
Mateusz Morawiecki przekonuje, że koszty reformy poniosą głównie osoby najbogatsze, ci zarabiający po kilkadziesiąt tys. zł.
„Na przykład lekarz, który zarabia na umowie o pracę 15 000 zł, zarobi o ok. 160 złotych mniej, czyli obciążenie wzrośnie mniej niż o 2 proc. Natomiast dowodem na wsparcie klasy średniej w Polskim Ładzie jest podniesienie pierwszy raz od kilkunastu lat drugiego progu podatkowego o prawie 34 tysiące złotych, do poziomu 120 tysięcy złotych” – wyliczał premier.