„Rezygnacja nie wchodzi w grę. Dopuszczam, oczywiście, możliwość, że zostanę usunięta z zawodu ze względu na szereg działań represyjnych ze strony prokuratora krajowego i prokuratora generalnego, ale sama dobrowolnie pola nie ustąpię” – o byciu ofiarą inwigilacji Pegasusem, represjach na niezależnych od władzy prokuratorów i przyszłości polskiego wymiaru sprawiedliwości w rozmowie z Gazeta.pl opowiada prokurator Ewa Wrzosek.
GAZETA.PL, ŁUKASZ ROGOJSZ: Ufa pani jeszcze państwu polskiemu?
EWA WRZOSEK*: Nie, mam olbrzymi deficyt zaufania do organów państwa. Jako osoba pokrzywdzona spotkałam się z taką reakcją, której nie życzę żadnej ofierze żadnego przestępstwa.
To znaczy?
Z jednej strony, państwo – konkretnie prokuratura – odmówiło mi jakiejkolwiek pomocy. Z drugiej, ta sama prokuratura podjęła różnego rodzaju działania, których celem było dezawuowanie samego faktu zgłoszenia przeze mnie przestępstwa, a także mnie samej jako osoby pokrzywdzonej.
Problemem jest więc prokuratura, nie państwo.
Państwo również. Mój brak zaufania do niego wywodzi się z tego, że rząd mojego państwa i podlegające mu służby specjalne dopuściły się cyberataku na mój telefon przy użyciu nielegalnego narzędzia i bez żadnej podstawy prawnej.
A może tak naprawdę chodzi o politykę i niechęć do obecnej ekipy rządzącej?
To trudne pytanie, bo obecna ekipa rządząca decyduje o tym, jak działa nasze państwo. Brak zaufania do państwa narastał u mnie od 2016 roku, gdy głównie na niwie zawodowej…
… zaczęły się pani problemy z obecną władzą.
Dokładnie, chociaż nie chodzi tutaj tylko o moje problemy, a o to, co wówczas zaczęło się dziać z prokuraturą. Wskazałabym na trzy rzeczy. Po pierwsze, degradowanie i przesuwanie na najniższe szczeble prokuratur prokuratorów z bardzo dużym doświadczeniem zawodowym. Po drugie, zastąpienie zdegradowanych prokuratorów ludźmi bez doświadczenia i kompetencji, za to bardzo uległymi wobec żądań przełożonych, zwłaszcza prokuratora krajowego i generalnego. Wreszcie po trzecie, wskutek zmian kadrowych i zmian w kierowaniu prokuraturą doszło do zauważalnego załamania etyki zawodowej i obniżenia standardów merytorycznych. Efektem było chociażby wydłużenie czasu postępowań i zwiększenie liczby oczekujących na rozpatrzenie spraw. Wisienką na torcie jest z kolei instrumentalne wykorzystywanie prokuratury do celów politycznych.
Czyli jednak chodzi o obecną władzę.
Tak, aczkolwiek z zastrzeżeniem, że nie chodzi o tę czy inną partię, ale o to, co ta czy inna partia robi. Gdyby to samo robiła Platforma albo Lewica, moja krytyka byłaby równie ostra. Tyle że robi to PiS. To, co od sześciu lat dzieje się w prokuraturze, to – proszę wybaczyć kolokwialny język – jazda po bandzie. Widzę, jak demoralizuje to młode pokolenie prokuratorów, którzy nie znają innej rzeczywistości zawodowej niż ta za PiS-u. Dla nich obecne standardy to coś naturalnego. Tymczasem osoby kierujące dzisiaj prokuraturą zachowują się tak, jakby ten stan miał trwać wiecznie, jakby były zupełnie bezkarne i nigdy nie miała spotkać ich odpowiedzialność za to, co zrobiły. Chociaż często działają na granicy prawa albo wręcz bezprawnie.
Może mają rację? Wiemy, jak skończyły się próby rozliczenia Zbigniewa Ziobry za rządów Platformy Obywatelskiej i PSL. To pokazuje, że nie ma się czego bać.
Odpowiedzialność polityczna to zadanie polityków. Ja wolę skupić się na tym, na czym się znam, a więc na odpowiedzialności karnej. Już dzisiaj jest szereg udokumentowanych przykładów spraw, do prowadzenia których nie ma teraz klimatu politycznego. Funkcjonariusze publiczni przekraczający swoje uprawnienia pozostają bezkarni. Ale ponieważ są to działania dobrze udokumentowane – m.in. przez nasze stowarzyszenie Lex Super Omnia – i nieprzedawniające się szybko, więc sprawiedliwość zostanie kiedyś wymierzona.
Wierzy pani, że nadejdzie jakiś mityczny czas rozliczeń?
Po każdym ataku na prokuraturę – to czas, gdy nie można nic zrobić, chcąc działać legalnie i zgodnie z prawem – przychodzi okres rozliczeń. Oczywiście wszystko w zgodzie z prawem i poszanowaniem praw obywatelskich. Dlatego jestem głęboko przekonana, że i tym razem winni zostaną rozliczeni i zweryfikowani. Nie możemy sobie pozwolić, żeby prokuratorzy występowali jako zbrojne ramię rządzących, zamiast patrzeć im na ręce i kontrolować ich działania.
Zamknijmy wątek relacji obywatel – państwo. Powiedziała pani, że nie ufa już państwu. Czuje się pani przez nie zdradzona?
To bardzo mocne słowa, nie wiem, czy mogę ich użyć. Pamiętam, jak eksperci Citizen Lab mówili przed senacką komisją ds. Pegasusa, że zwrócili uwagę na Polskę, ponieważ ofiarą inwigilacji padł czynny prokurator, a do tej pory obserwowali coś takiego jedynie w reżimach totalitarnych. Tymczasem my jesteśmy członkiem Unii Europejskiej, wciąż deklarujemy się jako demokratyczne państwo prawa. Coś takiego nie miało prawa się u nas zdarzyć. Tym bardziej, że celem tej inwigilacji nie były czyny zabronione, których się dopuściłam, bo żadnych takich czynów się nie dopuściłam. Tu nie było żadnego uzasadnienia dla takich działań ze strony państwa.