Demonstracja miała miejsce w związku z trwającymi się w Polsce protestami pod hasłem „Ani jednej więcej”, które były reakcją na śmierć ciężarnej pacjentki w szpitalu w Pszczynie.
„Julio, czy śpisz spokojnie?”, „Julio, to mogła być twoja córka” – m.in. takie transparenty można było ujrzeć w sobotę pod rezydencją prezes Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej i jej męża w stolicy Niemiec.
„Było około 150 osób. Wiem, bo zebrano około 100 podpisów pod inicjatywą projektu liberalizacyjnego. Zapaliliśmy znicze, zagraliśmy 'Requiem’ Mozarta. Odczytaliśmy sms-y Izabeli” – przekazał portalowi OKO.press Antoni Komasa-Łazarkiewicz, jeden z uczestników i współorganizatorów berlińskiej demonstracji „Ani jednej więcej”.
„Na posesji stało trzech smutnych panów. W oknach nie pojawiła się niczyja sylwetka. W naszych przemówieniach powtarzało się wezwanie do działania: to my w Berlinie przyjmujemy kobiety poszukujące pomocy w przerwaniu ciąży. Potrzebują one naszego wsparcia finansowego, logistycznego, ale przede wszystkim emocjonalnego” – dodał Komasa-Łazarkiewicz.
„W proteście poświęconym pamięci Izabeli, 30-letniej kobiety, która zmarła prawdopodobnie w wyniku zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej uczestniczyło ok. 150 osób, głównie Polek i Polaków. Przed rezydencją zapłonęły znicze, na drzewach zawisły klepsydry wyjaśniające po niemiecku przyczynę śmierci kobiety” – podało Cosmo – Radio po polsku.