Polska

Rydliński o atakach na swoją kandydaturę: Mówiłem o potrzebie walki o socjaldemokratyczną politykę pamięci

wPunkt
Rydliński o atakach na swoją kandydaturę: Mówiłem o potrzebie walki o socjaldemokratyczną politykę pamięci

„W każdej z tej rozmów mówiłem o potrzebie walki o socjaldemokratyczną politykę pamięci, o tym że IPN w obecnej formule jest instytucją, która nia ma racji bytu” – mówi dla wPunkt Rydliński.

fot. archiwum prywatne

Pod koniec stycznia Sejm powołał Mieczysława Rybę do Kolegium IPN – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Izba, głosami PO i PiS, odrzuciła zaś kandydaturę Bartosza Rydlińskiego.

Anna Maria Żukowska z Lewicy podkreśliła, że jej klub popiera kandydaturę dr Rydlińskiego, ale „jest za likwidacją IPN”. „IPN jest instyucją, którą trzeba zlikwidować, ponieważ upolitycznia pamięć o tragicznej historii Polski” – zaakcentowała.

W ocenie Krzysztofa Paszyka (Koalicja Polska) IPN wymaga „pilnego przywrócenia pluralizmu poglądów, uniwersalnego spojrzenia na historię”. „Ale też zdaniem naszego klubu wymaga zerwania z monopolem na historię, który wprowadzony został tam przez obecną władzę. Dlatego naszym zdaniem dobrym kandydatem do Kolegium będzie dr Rydliński” – mówił.

W dzisiejszym wydaniu „Tygodnik Przegląd” opublikował tekst krytykujący kandydata Lewicy do Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, na którego zagłosowali posłowie i posłanki KKP Lewicy, KP Polska 2050, partia Zieloni oraz KKP PSL-Koalicja Polska.

Bitewka o fotel członka Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej pokazała, że PiS może wszystko. I że grupka osób rozdających karty w Nowej Lewicy ma poglądy tak rozciągliwe jak guma w majtkach. PiS wystawiło powiązanego z Radiem Maryja prof. Mieczysława Rybę i byto oczywiste, że jest on stuprocentowym faworytem. Po co więc Czarzasty wystawił Bartosza Rydlińskiego? Jaki to miało sens? Może próba wejścia do tak skompromitowanej instytucji jak IPN jest jakąś nową odmianą masochizmu. A głupoty z pewnością. Skąd ta wolta? Jaki jest najnowszy pogląd sejmowej lewicy w sprawie IPN? Zaorać? Czy po wyborach przejąć i obsadzić klonami Rydlińskiego” – napisano.

O komentarz poprosiliśmy kandydata Lewicy do Kolegium IPN, dr. Bartosza Rydlińskiego. „Jestem zaskoczony tym niezrozumiałym atakiem ze strony Tygodnika „Przegląd„. Przed przesłuchaniem przez Komisję Sprawiedliwości i Praw Człowieka oraz wyborem przez Sejm nowego członka Kolegium IPN opublikowałem na łamach „Gazety Wyborczej” artykuł, w którym zastanawiałem się czy IPN w obecnym kształcie można uratować. Udzieliłem także wywiadów „Trybunie”, który został zamieszczony także na Waszym portalu wPunkt, tygodnikowi „Wprost” oraz „Nowemu Obywatelowi” – powiedział kandydat Lewicy do IPN.

W każdej z tej rozmów mówiłem o potrzebie walki o socjaldemokratyczną politykę pamięci, o tym że IPN w obecnej formule jest instytucją, która nia ma racji bytu. Dziwi mnie zatem, że dziennikarze „Przeglądu” nie czytają prasy, nie śledzą mediów społecznościowych, nie poświęcili sekundy na to by obejrzeć publicznie dostępną relację z przesłuchania kandydatów do kolegium IPN przed sejmową Komisję Sprawiedliwości i Praw Człowieka. To przecież ABC dziennikarskiego warsztatu” – dodał Rydliński.

„Jerzy Domański i Robert Walenciak znają mnie od lat, mają mój numer telefonu. Żaden z nich nie był najwidoczniej ciekawy tego dlaczego i po co startuje w wyborach do kolegium IPN, gdyż nie skontaktowali się ze mną. Gdyby to zrobili to usłyszeliby, że startuje po to by wytknąć IPN zwalczanie lewicowej pamięci. Że nie da się poważnie rozmawiać o polskiej drodze do niepodległości bez analizy Rewolucji 1905 roku, że bez pochylenia się nad rządami ludowymi Daszyńskiego i Moraczewskiego trudno zrozumieć rolę polskich socjalistów w dniu narodzin wolnej Polski, że niegodnym jest walka z pamięcią o „żołnierzach zapomnianych” z I i II Armii Wojska Polskiego, że IPN zajmuję się nudną historią dygnitarzy i urzędów PRL zaś ignoruje społeczne przemiany Polski Ludowej, które wylały fundament pod nowoczesne społeczeństwo” – stwierdził.

Redaktorzy „Przeglądu” usłyszeliby także, że dla mojego pokolenia, a jestem najmłodszym kandydatem do Kolegium IPN w historii, kluczową jest kwestia krytycznego spojrzenia na okres transformacji, na jej społeczne koszty, które pozbawiły miliony osób szans na lepsze jutro. Tym wszystkim nie był zainteresowany Tygodnik „Przegląd” co wyłącznie utrwala mnie w przekonaniu, że ten tytuł ma mało wspólnego z lewicową tożsamością oraz socjaldemokratycznym spojrzeniem na przeszłość” – zakończył.

Popularne

Do góry