Zgromadzenie ogólne sędziów Sądu Najwyższego wybrało 5 osób, spośród których prezydent Duda powoła I sędziego najważniejszego sądu w Polsce. Głosowanie sędziów zdecydowanie wygrał Włodzimierz Wróbel. Natomiast znowu nie zostały dotrzymane procedury.
Posiedzenie zgromadzenia ogólnego odwieszono w piątek. Przewodniczył mu Aleksander Stępkowski, który tydzień wcześniej zastąpił Kamila Zaradkiewicza w funkcji pełniącego obowiązki I prezesa SN. Wznowił on posiedzenie w miejscu, w którym jego poprzednik je zawiesił.
O rekomendację na fotel I prezesa ubiegało się, aż 10 osób. Po ich wysłuchaniu przeprowadzono głosowanie.
Zdecydowane poparcie zgromadzenia ogólnego uzyskał Włodzimierz Wróbel, od 2011 sędzia izby karnej SN, Głosowało na niego 50 spośród 95 sędziów biorących udział w zgromadzeniu.
2 głosy dadzą stanowisko?
Na liście osób, które Stępkowski przedstawi do wyboru prezydentowi znaleźli się też Małgorzata Manowska (25 głosów), Tomasz Demendecki (14 głosów), Leszek Bosek (4 głosy) i Joanna Misztal-Konecka (2 głosy) – wszyscy powołani do Sądu Najwyższego w 2018 r. i w różny sposób powiązani z obecną władzą.
Zgromadzenie powinno było podjąć też uchwałę, że te właśnie osoby sędziowie rekomendują prezydentowi, ale przewodniczący Stępkowski odrzucił ten wniosek.
Większość sędziów uznała to odrzucenie za niezgodne z prawem, co podkreślił w wydanym po posiedzeniu sędzia Michał Laskowski, był rzecznik Sądu Najwyższego. Tłumaczył, że obowiązek podjęcia takiech uchwały
„(…) wynika z konstytucji i został potwierdzony przez orzeczenie TK. Brak takiej uchwały oznacza, że procedura wybory kandydatów się nie zakończyła. Tym samym brak jest możliwości powołania I prezesa”
– stwierdził Laskowski.
Podczas swojego wystąpienia Laskowski potwierdził, że tzw. starzy sędziowie skierowali do prezydenta list, w którym wskazują wszystkie uchybienia, jakich dopuścili się obaj pełniący obowiązki I prezesa podczas procedury wyboru kandydatów na to stanowisko.
„Liczymy na głęboki namysł prezydenta. Namysł nad tym, czy powołanie I prezesa SN w tych warunkach, przyczyni się do poprawy stanu praworządności w Polsce” –
dodał.
Komentatorzy zwracają uwagę, że cała ta procedura była atrapą procesu wyboru w kandydatów na I prezesa SN. Miała ona służyć wyłącznie temu, aby na liście znalazło się właściwe nazwisko i prezydent mógł powołać właściwą osobę.
Mówi się, że I prezeską Sądu Najwyższego ma zostać Małgorzata Manowska, która była wymieniana już w lipcu 2018 roku, kiedy PiS próbował nieudolnie usunąć z tej funkcji Małgorzatę Gersdorf.