Sejm odrzucił we wtorek projekt ustawy zakładający m.in. testowanie pracowników pod kątem zakażenia SARS-CoV-2, jak również wprowadzający poradę telefoniczną udzielaną przez lekarza POZ tylko na wyraźne żądanie pacjenta oraz zaostrzający grzywny za złamanie przepisów dotyczące epidemii. Głupszej ustawy Polska dawno nie widziała – skomentowała posłanka Lewicy, Anna-Maria Żukowska.
Według projektu pracodawca mógłby raz w tygodniu żądać od pracowników informacji o posiadaniu negatywnego wyniku testu na koronawirusa wykonanego nie wcześniej niż 48 godzin przed jego okazaniem. Testy miały być opłacane przez państwo. Projekt nie przewidywał możliwości sprawdzania certyfikatów szczepionkowych. Przepisy zakładały również, że osoba, która zakaziłaby się koronawirusem w pracy, mogłaby później domagać się odszkodowania.
We wtorkowej debacie w Sejmie przeciw projektowi opowiedziały się wszystkie kluby i koła poselskie. W debacie nie wystąpił przedstawiciel PiS.
„Bo głupszej ustawy Polska dawno nie widziała. Już totolotek ma bardziej uczciwe i przejrzyste zasady”
– powiedziała posłanka Lewicy, Anna-Maria Żukowska.
Za przyjęciem wniosku o odrzucenie projektu głosowało w Sejmie 253 posłów, przeciw 152, wstrzymało się 37.
Projekt przewidywał, że pracodawcy mogliby żądać od pracowników oraz osób wykonujących na ich rzecz pracę na podstawie umów cywilnoprawnych, bez względu na to, czy przeszli oni chorobę i są zaszczepieni, podawania informacji o posiadaniu negatywnego wyniku testu diagnostycznego.
Projekt zakładał, że pracownicy, którzy wykonali test, a zachorowali na COVID-19 i byłoby uzasadnione podejrzenie, że mogło do tego dojść w miejscu pracy, mogliby domagać się odszkodowania od pracownika, który nie poddał się diagnozowaniu.
Wysokość takiego świadczenia miała wynosić równowartość pięciokrotności minimalnego wynagrodzenia za pracę. W przypadku większej liczby pracowników nieprzetestowanych mieli oni partycypować w zapłacie tego odszkodowania w równych częściach.
tor/ par/pap