Franek Broda został w nocy ze środy na czwartek zatrzymany przez policję – podaje Radio Zet. Siostrzeniec premiera Mateusza Morawieckiego na dachu Galerii Kordegarda naprzeciwko Pałacu Prezydenckiego w Warszawie rozwiesił antyfaszystowskie plakaty.
Incydent na dachu Galerii Kordegarda naprzeciwko Pałacu Prezydenckiego w Warszawie miał miejsce przed północą. Aktywiści odpalili race i wywiesili antyfaszystowskie plakaty.
„Rozwiesili oni transparenty z hasłami „Precz z faszyzmem”, „Kaczyński rękoma Glińskiego finansuje faszystowski marsz”. Potem zostały odpalone race i przyjechała policja” – przekazała w rozmowie z Radiem ZET Katarzyna Izydorczyk, pełnomocniczka Brody.
Jak wyjaśniła, aktywiści usłyszeli od policji obietnicę, że jak dobrowolnie zejdą, to zostaną tylko wylegitymowani. Kiedy około godz. 1 protestujący zeszli na dół, mundurowi mieli zastanawiać się, co zrobić.
„Przetrzymywali ich. W końcu zdecydowali, że wiozą ich na „dołek” – mówiła Izydorczyk. Jak dodała pełnomocniczka siostrzeńca premiera Morawieckiego, razem z Frankiem Brodą zatrzymano w nocy trzy inne osoby.
„Cztery osoby są zatrzymane. Czynności są w toku. Będą zarzuty dotyczące naruszenia miru” – powiedział w rozmowie z WP Robert Szumiata ze stołecznej policji.