Wychowawca z leszczyńskiego przedszkola Sióstr Elżbietanek stanie przed sądem. Prokuratura zarzuca mu pedofilię – chodzi o doprowadzenie osoby małoletniej do czynności seksualnej. Sprawę opisała dzisiejsza Gazeta Wyborcza.
Wychowawca z katolickiego przedszkola osaczył rodzinę – taki tytuł ma artykuł Gazety Wyborczej. Opisuje on historię Adama, który jako 12-letni chłopiec padł ofiarą 26-letniego pedofila, przyjaciela rodziny. Mikołaj, jak nazywa podejrzanego gazeta, zdobył zaufanie rodziców chłopca już w 2006 roku. Był wtedy klerykiem w seminarium duchownym w Poznaniu, jednak opuścił je z powodu oblania egzaminów. Dzięki znajomości z mamą Adama, wychowawczynią w przedszkolu Sióstr Elżbietanek w Lesznie, dostał tam pracę – najpierw jako wolontariusz, później jako pomocnik wychowawcy, wreszcie jako pełnoprawny wychowawca. Cały czas przyjaźnił się z Adamem i jego rodziną.
W 2011 roku, po wakacjach letnich 12-letni chłopiec zmienia podejście do Mikołaja, praktycznie zrywając kontakty. Do tego, co się wtedy stało, przyznał się dopiero dwa lata temu, po obejrzeniu filmu braci Sekielskich o pedofilii w kościele katolickim.
Złożył zeznania przed prokuratorem, co spowodowało wszczęcie śledztwo. Biegły psycholog uznał relację za wiarygodną, Mikołajowi postawiony został zarzut doprowadzenia małoletniego poniżej 15 roku życia do innej czynności seksualnej. Podczas śledztwa podejrzany początkowo nie przyznał się do winy, później przedstawił swoją wersję wydarzeń, zapewniając przy tym, że nie molestował chłopca. – Zapewnił, że od kilkunastu lat jest osobą aseksualną – czytamy w artykule. Biegli badający Mikołaja stwierdzili, że jest on niedojrzałym emocjonalnie mężczyzną z niską samooceną. –Wykorzystywał w relacjach z dziećmi własny status wynikający z przewagi wiekowej, materialnej i pełnionej funkcji – napisała Gazeta Wyborcza.
Latem 2011 r. Mikołaj pojechał z rodziną Adama na wakacje do leśniczówki. Miał 26 lat. Adam – jedynie 12. Znów spali razem – teraz pod namiotem. To właśnie wtedy, jak zeznał Adam, Mikołaj zaczął go dotykać i masturbować. Po wszystkim wycierał go chusteczkami. Powtarzało się to przez kilka kolejnych nocy, a potem jeszcze przez kilka tygodni, już w mieszkaniu Mikołaja w Lesznie.
Prokurator pytał w czwartek Mikołaja T.: – Czy nie widział pan nic niestosownego w tym, że w istocie obcy, niespokrewniony 26-letni mężczyzna śpi w namiocie z 12-letnim chłopcem?
– Jeżeli jego rodzice akceptowali to i się na to zgadzali, a on sam wyrażał na to chęć, to się nie wzbraniałem – odpowiedział oskarżony.