Marek Suski stwierdził na antenie Radia ZET, że nic nie słyszał o „wydarzeniach, które byłyby związane z kościołem i zakażeniami”. Według polityka, wzrost zarażeń ma związek ze „strajkami, na których pluje się na siebie, roznosząc zarazę”.
Suski w audycji Gość Radia ZET przyznał, że rząd nie zamyka kościołów w ramach wprowadzania obostrzeń, gdyż w świątyniach obowiązują limity na metr kwadratowy (1 osoba na 15 metrów kwadratowych) a „niewielka liczba osób w odległości nie stanowi zagrożenia”. Na stwierdzenie, że episkopat zachęca, by brać udział w mszach z okazji zbliżających się świąt, odparł, że „episkopat nie jest rządem”.
„Rząd apeluje o ograniczenie i jest też ograniczenie na metr kwadratowy. Kościoły są dużymi budynkami i niewielka liczba osób w odległości nie stanowi zagrożenia. Nie słyszałem o wydarzeniach, które byłyby związane z kościołem i zakażeniami. Raczej to te Strajki, na których pluje się na siebie, roznosząc zarazę. W kościele nikt na nikogo nie pluje” – argumentował poseł. Dodawał również, że „tam się ludzie przecież nie całują ze sobą, tylko siedzą w odległości”.
Polityk przyznał jednak, że wierni powinni rozważyć rzadsze uczestnictwo w mszach, czy branie udziału w nabożeństwach za pośrednictwem telewizji, czy internetu. Dodał też, że najlepszą metodą kontroli obostrzeń jest samokontrola, ponieważ nie da się skontrolować wszystkich.
„Zbliżamy się do punktu, w którym mogą wystąpić problemy, ale np. w Radomiu uruchamiamy szpital tymczasowy, żeby nie było sytuacji, jak w innych krajach, że nie było miejsc w szpitalach” – oceniał Suski.