Łukasz Szumowski broni swojego brata i decyzji wydanej przez jego ministerstwo. Ministerstwo Zdrowia zakupiło maseczki za około 5 mln zł, które jak się okazało nie spełniały wymogów FPP. Maseczki zostały dostarczone przez przez instruktora narciarskiego z Zakopanego, który w trakcie negocjacji powoływał się na znajomość z szefem resortu.
Szumowski przyznał w wywiadzie dla „SE”, że „nie ma żalu do brata”.
„Już zapomnieliśmy, jaka była sytuacja. Setki ludzi umierały we Włoszech, trumny były wiezione samochodami ciężarowymi. Epidemia docierała do Polski. Organizowaliśmy więc, tak jak każdy inny kraj logistykę zakupów. Widzieliśmy włoskich medyków bez zabezpieczeń. Szukaliśmy każdej możliwej okazji, by te środki kupić. Szukał cały świat […]. Oferta, którą wybraliśmy była wówczas jedyną, która zawierała niezbędne certyfikaty i co najważniejsze – przewidywała płatność po dostawie. Inni proponowali nam np. zapłatę z góry i odbiór towaru w Singapurze”
– wyjaśniał Szumowski.
Minister zdrowia potwierdził, że maseczki, o których piszą dziennikarze, nie spełniają norm i że w związku z tym zażądano „wymiany towaru na adekwatny”. Przekazał też, że ponieważ sprawa nie została rozwiązana polubownie, złożono zawiadomienie do prokuratury w tej sprawie.