Komisja Europejska ogłosiła swoje plany dotyczące korekty budżetu Unii Europejskiej na lata 2021-2027. 750 miliardów euro posłuży jako koło ratunkowe dla państw członkowskich. Prawie 40 miliardów z tej puli ma trafić do Polski.
500 miliardów zasili budżety w formie bezpośrednich i bezzwrotnych grantów dla państw UE. 250 miliardów zaś trafi do chętnych rządów w formie nisko-oprocentowanych pożyczek.
Sumy te pochodzić będą z emisji wspólnego długu, a także z działalności na rynkach finansowych. Jak podaje wprost.pl – rynki reagują pozytywnie na te słowa unijnych decydentów. Optymizm związany z nadziejami na odbicie gospodarcze i triumf nad koronawirusem ciągnie aktywa ryzykowne w górę.
Nie oznacza to jednak, że plan ten zostanie wdrożony. Rada Europejska ma spotkać się w połowie czerwca. Szczyt będzie poświęcony dyskusjom na temat grantów i pożyczek oraz poszczególnych sum dla państw członkowskich. Polskę reprezentować będzie premier Mateusz Morawiecki.
Gigantyczna suma dla Polski może jednak nie zostać ciepło przyjęta przez inne państwa członkowskie Rady Europejskiej. Największym przeciwnikiem naturalnie jest grupa frugal four, czyli najbardziej oszczędne państwa wspólnoty, słynące z polityki zaciskania pasa.
Do frugal four należą Austria, Holandia, Dania i Szwecja. Alexander Stubb, były premier Finlandii uspokaja jednak, że przy obecnej sytuacji, rządy tych czterech państw poprą plan UE.
Nie oznacza to jednak, że ich niechęć do wspierania biedniejszych od siebie państw członkowskich zniknie. Stubb przestrzega w rozmowie z Euronews, że po opanowaniu kryzysu gospodarczego, problemem znów stanie się model integracji europejskiej.
