Polska

Usnarz Górny. Fundacja Ocalenie: Jedna z migrantek niebawem umrze, SG odmawia dostępu lekarzom

wPunkt
Usnarz Górny. Fundacja Ocalenie: Jedna z migrantek niebawem umrze, SG odmawia dostępu lekarzom

Według informacji Straży Granicznej z poniedziałku grupa liczy obecnie 24 osoby.

fot. yt / mon

Jak przekazała w środę około południa w mediach społecznościowych Fundacja Ocalenie, w ciężkim stanie jest znajdująca się w grupie uchodźców 52-letnia Afganka. Jak poinformowała organizacja, „niebawem umrze na oczach piątki swoich dzieci”. Jedno z nich ma 15 lat, pozostałe są starsze.

Ta pani już wcześniej zgłaszała chore nerki, bóle pleców, we wtorek zgłaszała ból płuc i trudności z oddychaniem. Już się nie podnosiła. Teraz wiemy, że jest dużo gorzej” – mówi w rozmowie z Gazeta.pl prezes fundacji Piotr Bystrianin.

Jak dodał, „Straż Graniczna odmawiała dostępu lekarzom”. „Publiczna służba zdrowia przekazała nam, że karetkę muszą wysłać strażnicy. Wezwana przez nas prywatna karetka nie została dopuszczona” – przekazał gazecie prezes Fundacji Ocalenie.

„Przedwczoraj mieliśmy informację, że dwie osoby się bardzo źle czują, wczoraj mieliśmy informację, że cztery, a dzisiaj, że 25 osób się bardzo źle czuje. Są tutaj szesnastą dobę, nie mają jedzenia, piją brudną wodę ze strumyka, jest zimno” – wylicza Piotr Bystrianin.

Premier Mateusz Morawiecki potwierdził w środę, że strona białoruska nie wpuściła na swój teren polskiego konwoju humanitarnego z pomocą dla migrantów koczujących w pobliżu Usnarza Górnego. Zdaniem biura Rzecznika Praw Obywatelskich, Polska powinna uruchomić procedury w związku z składanymi przez migrantów wnioskami o ochronę międzynarodową.

W Usnarzu Górnym, na granicy polsko-białoruskiej, po stronie Białorusi, od kilkunastu dni koczuje grupa migrantów; osoby te nie są wpuszczane do Polski, granicę zabezpiecza Straż Graniczna i żołnierze. Migranci koczujący po białoruskiej stronie nie chcą wracać na Białoruś. Według informacji Straży Granicznej z poniedziałku grupa liczy obecnie 24 osoby.

Popularne

Do góry