Senatorowie KO chcą, aby nadmorskie samorządy miały więcej swobody w zakresie zagospodarowania plaż i przyległych terenów.
Nie tylko organizacje ekologiczne, ale również urzędy morskie podchodzą sceptycznie do tego projektu. – Ustawa da możliwość wystąpienia do urzędu morskiego o 10-letnią umowę na zarządzanie pasem technicznym – mówi „Dziennikowi Bałtyckiemu” Sławomir Rybicki, pomorski senator Koalicji Obywatelskiej, który podpisał się pod projektem ustawy.
– Chodzi o to, by w sposób planowy, pod kontrolą wszystkich uprawnionych instytucji państwa, w tym urzędu morskiego, prowadzić sensowną, planową politykę w zakresie uporządkowania tych terenów, ale również mieć możliwość prowadzenia działalności, która będzie prowadzić do uatrakcyjnienia plaż. Obecnie gminy mogą zagospodarowywać plaże jedynie na podstawie jednorazowych umów z urzędami morskimi. 10-letnia perspektywa, dałaby samorządom większą pewność w zakresie podejmowanych decyzji.
W grę wchodzi nawet 500 km wybrzeża morskiego, którego tereny mają bardzo różny status prawny. Najczęściej należą do Skarbu Państwa i reprezentowane są przez starostę lub prezydenta, urząd morski czy Lasy Państwowe. We wszystkich tych przypadkach to dyrektor właściwego urzędu morskiego wydaje zgody na użytkowanie pasa technicznego czy pozwolenia budowlane.
Pomysłodawcy projektu wskazują, że po wejściu ustawy w życie plaże nadal pozostałyby własnością Skarbu Państwa, ale gminy miałyby większą swobodę ich zagospodarowania, np. na potrzeby kultury, gastronomii czy turystyki, ale również w zakresie rozbudowy sanitariatów.
Gdy senator KO mówi o prowadzeniu sensownej, planowanej polityki – Urząd Morski obawia się o możliwą utratę kontroli nad stanem brzegów.
– Pas techniczny stanowi strefę wzajemnego, bezpośredniego oddziaływania morza i lądu. Jest on obszarem przeznaczonym do utrzymania brzegu w stanie zgodnym z wymogami bezpieczeństwa, w tym przeciwpowodziowego i ochrony środowiska. Projekt w tym kształcie nie pozwala na osiągnięcie tego celu, a w efekcie końcowym, zawarte w nim zapisy mogłyby powodować zagrożenie dla zagospodarowanego zaplecza – mówi „Dziennikowi Bałtyckiemu” Magdalena Kierzkowska, rzeczniczka prasowa Urzędu Morskiego w Gdyni. – Dodatkowo, projekt zmiany ustawy mało precyzyjnie opisuje cel użytkowania przez gminy. W działaniach turystycznych, rekreacyjnych i kulturalnych, wskazanych w dokumencie, może się mieścić np. bieg przełajowy lub budowa hotelu czy amfiteatru.
Rybicki w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” zwraca uwagę, że potrzebę stworzenia takiej ustawy zgłaszało wielu samorządowców, którzy nie mają dobrych doświadczeń z Urzędem Morskim.
– Zależy im na rozwiązaniu, które da minimalną pewność w planowaniu. Gdy obserwuję plaże, które są w administracji samorządowej – jak te komunalne w Gdyni i Sopocie, widzę, że infrastruktura jest tam lepsza niż w innych miejscach. Dzieje się tak, bo jest tam podmiot odpowiedzialny za to, co dzieje się na tym terenie – mówił Wyborczej senator Koalicji Obywatelskiej.
Jednak organizacje ekologiczne widzą to inaczej. Przedstawiciele Zielonej Fali Trójmiasto odwołują się do trwającego obecnie sporu o zagospodarowanie pasa nadmorskiego w Brzeźnie.
– Obecnie trwający spór o plan zagospodarowania pasa nadmorskiego, gdzie władze chcą pozwolić deweloperom wyciąć las i zbudować wielkie hotelowce, tylko to potwierdza. Tymczasem przyroda potrzebuje spokoju, a tysiące gdańszczan i turystów oczekują wypoczynku w warunkach naturalnych i bez ponoszenia niepotrzebnych opłat, bo polityka samorządów zmierzać będzie przede wszystkim do zwiększania zysków i to nie tylko gminnych – czytamy na profilu Zielonej Fali Trójmiasto na Facebooku.
– Ograniczenie kontroli nad działaniami samorządów, które często reprezentują interesy biznesu, zawsze budzi niepokój. Dotychczasowe doświadczenia wskazują, że zmiany w takim wypadku będą szły w kierunku komercjalizacji i będą odbywały się kosztem środowiska przyrodniczego. Na plażach pojawiłoby się jeszcze więcej zabudowy, wygrodzeń i „udogodnień”, które ostatecznie zniszczą obecny naturalny i dość spokojny charakter tych wyjątkowych terenów – uzasadniają swoje stanowisko ekolodzy.
– Nie chcemy, żeby wstęp na plażę był biletowany i, żeby zostały one zagrodzone przez płotki i ogródki piwne. W takiej sytuacji coraz mniejsze tereny plaż publicznych stałyby się zatłoczone i brudne. Obawiamy się też niszczenia wydm pod różnymi pretekstami, np. poszerzania wejść na plaże – dodaje w rozmowie z Wyborczą Błaut.
Senator Rybicki odpiera zarzuty i podkreśla, że zadania realizowane przez samorządy, nie będą mogły stać w sprzeczności z obowiązującymi przepisami, także z zakresu ochrony środowiska. Nie zgadza się również ze stwierdzeniem, że plaże zostaną zabudowane hotelami.