Jeżeli chodzi o liczbę zaszczepionych na koronawirusa Polska nie mieści się już w unijnej średniej. „Wyborcza” podaje, że powiększa się różnica między liczbą szczepionek dostarczonych do punktów szczepień a liczbą zaszczepionych. W związku z tym rząd wprowadził nowy sposób raportowania podanych szczepionek.
Według rządowej strony „Raport szczepień” do wczoraj wykonano w całym kraju niecałe 12 mln szczepień. Ale punkty szczepień otrzymały prawie 700 tys. szczepionek więcej. A dostawy kolejnych 250 tys. dawek były w trakcie realizacji.
Jak podaje Gazeta Wyborcza, sprawa niepokoi tym bardziej, że duża część szczepionek trafia do małych punktów szczepień, które nie mają możliwości robienia zapasów. Muszą wykorzystać wszystkie dawki otrzymane w danym tygodniu przed niedzielą. Większe punkty mają możliwość przechowywania szczepionki AstraZeneki w lodówkach. Ale mroźnie potrzebne do dłuższego przechowywania szczepionek mRNA – a tych podaje się najwięcej – mają już tylko nieliczne szpitale.
„Wystarczy, że w każdym z 6 tys. punktów szczepień (wszystkich jest ponad 7 tys.) zostanie niezużytych 20 dawek, a już wyjdzie z tego 120 tys. niepodanych szczepionek” – odpisała gazecie RARS.
„Różnice mogą mieć w każdym przypadku inne przyczyny – czasami szczepienia raportowane są z opóźnieniem, czasami punkty szczepień dysponują podręcznym zapasem szczepionek na najbliższe dni” – przekazała ponadto agencja.
Okazało się jednak, że różnice w dawkach szczepionek martwią rządzących. – Nie można już się chwalić, że szczepienia idą dobrze, bo byliśmy na początku liderem, a teraz jesteśmy grubo poniżej średniej. Dlatego zaczęło się szukanie szczepionek – powiedział „Wyborczej” pracownik Ministerstwa Zdrowia.