Adrian Zandberg z partii Razem współtworzącej Koalicyjny Klub Parlamentarny Lewicy w ostrych słowach wypowiedział się o podwyżkach, które PiS przygotował dla posłów, wiceministrów, czy podsekretarzy stanu. „To nie jest w porządku, że władza jedną ręką zamroziła pensje budżetówce, a drugą rozdaje sobie podwyżki” – mówił poseł dla „Super Expressu”.
Komentując ustawę podnoszącą podwyżki dla parlamentarzystów, Zandberg przytoczył anegdotę o jednej ze swoich interwencji ws. praw pracowniczych. „Kiedyś, podczas interwencji w sprawach pracowniczych, natrafiłem na taką historię: szef mówił załodze, że jest ciężko, więc wszyscy muszą zacisnąć pasa, a potem okazało się, że w tym samym miesiącu kupił sobie nową limuzynę za kilkaset tysięcy. PiS zachowuje się podobnie, jak przysłowiowy Janusz biznesu” – opowiadał poseł.
„Ratownicy medyczni, pracownicy socjalni, szeregowi urzędnicy, inspektorzy, pracownicy kultury, edukacji, młodzi naukowcy… Oni wszyscy ledwo wiążą koniec z końcem. Rząd od lat oszczędza na budżetówce. Najpierw podwyżki odebrał im Tusk, teraz zabiera je Morawiecki. To samo dotyczy ludzi, którym obcięto pensje pod pretekstem koronawirusa. Jest wiele grup, którym trzeba pilnie podnieść wynagrodzenia. Ale pan premier Morawiecki naprawdę nie jest na czele listy najbardziej potrzebujących” – dodawał.
„Stanowisko Lewicy jest jasne: żądamy podwyżek dla budżetówki! To jest psi obowiązek władzy, żeby w końcu się tym zająć. To na tych pracownikach opiera się państwo”
– zaznaczył.
W 2018 r. pensje parlamentarzystów zostały obniżone o 20 proc. i ustalono wówczas, że uposażenie posła i senatora będzie odpowiadało 80 proc. wysokości wynagrodzenia podsekretarza stanu. Ustawa obniżająca uposażenia dla parlamentarzystów była wtedy pokłosiem sprawy nagród przyznanych ministrom rządu Beaty Szydło.
W piątek w Dzienniku Ustaw ukazało się rozporządzenie prezydenta, które wprowadza podwyżki m.in. dla premiera, marszałków Sejmu i Senatu i innych osób zajmujących kierownicze stanowiska w państwie, w tym podsekretarzy stanu (wiceministrów).
Konsekwencją rozporządzenia będzie też podwyżka dla parlamentarzystów, gdyż – zgodnie z ustawą o wykonywaniu mandatu posła i senatora – ich uposażenie odpowiada 80 proc. wysokości wynagrodzenia podsekretarza stanu (z wyłączeniem dodatku z tytułu wysługi lat), ustalonego na podstawie rozporządzenia prezydenta. Premier i marszałkowie będą zarabiać ponad 20 tys. zł miesięcznie, a posłowie i senatorowie zamiast 8016,07 zł, mają otrzymywać ok. 12,5 tys. zł.
ago/ mro/ mok/ pap