Nie wiem jak Wy, ale ja mam już dość. Miarka się przebrała. Niech to się wreszcie skończy. Niech wszyscy pójdą w cholerę. Niech wygra kto chce. Układ bowiem musi trwać. Układu nie obali byli chłystek albo banda krzykaczy. Układ napędza się siłą swoich ying i yang. Układzie, trwaj!
W jednym z programów w internetach zaproszono do studia polityków Platformy, PiS-u i Konfederacji. Krystian Kamiński od Mentzena opowiadał tamże, że Konfederacja musi dziś jeździć po kraju i przekonywać wyborców do siebie, żeby dzięki swojej aktywności, wyborów nie wygrało ani PiS ani PO, co jest zasadniczym postulatem każdego innego, niż PO-PiS, ugrupowania. Z miejsca spostponowała go senator Koalicji Obywatelskiej Jadwiga Rotnicka, mówiąc, że prędzej Platforma porozumie się z PiS-em niż z Konfederacją. Tę część wypowiedzi pani senator podchwyciły inne media, powielając ją na swoich kanałach, co również jest zrozumiałe, podobnie jak chęć wygrania wyborów przez Konfederację. Niemniej, ta niefortunna dla Platformy wypowiedź senator Rotnickiej, jest częścią większej całości. Wcześniej bowiem senator PO powiedziała coś, co, moim zdaniem, jest dużo bardziej interesujące dla wyborców, a dla niej znacznie bardziej destrukcyjne, z punktu widzenia polityka będącego w Parlamencie od wielu lat. Z nieznanych mi przyczyn, tę część wypowiedzi pani senator media głównego nurtu pominęły, a to właśnie tam senator Rokicka z rozbrajającą szczerością zdradziła to, co rozumny człowiek podejrzewał, ale do tego momentu nie mógł mieć na potwierdzenie swojej tezy dowodów. Dzięki senator Rotnickiej dziś już ma. Prawda jednak nas wyzwoli.
Zanim senator Rotnicka była łaskawa zaryzykować tezę o szybszym porozumieniu Platformy z PiS-em, poinstruowała młodego polityka Konfederacji, który snuł wyborczą nić zwycięstwa swojego ugrupowania nad głównymi rozgrywającymi w polskiej polityce, że butnym i nieeleganckim jest twierdzenie jakoby „garstka osób, chce rozbić układ, który trwa”. A potem to już Państwo wiecie. Prędzej wielbłąd przejdzie przez ucho igielne. Prędzej Wisła zapłonie. Prędzej się diabeł nawróci. Prędzej my z PiS-em niż z Konfederacją.
Paradygmat trwania
Układ trwa. Układ ma się bardzo dobrze. Możemy się zamienić miejscami, ale każdemu w tym układzie jest bardzo dobrze. Bo co do pryncypiów i wizji Polski, generalnie, wcale nas tak wiele od siebie nie różni. Naturalnie, żeby nie było tak, że jesteśmy jednakowi, staramy się pięknie różnić i te różnice akcentować, ale jest nam ze sobą na tyle dobrze, że nie dopuścimy do zmiany paradygmatu, bo mogłoby się okazać, że bez jednego elementu układu, cały układ rozsypie się jak domek z kart, a ludzie pojmą, że równie dobrze, czytaj równie źle, żyje się im w nowym układzie, gdzie jednego lub obydwu jego składowych nie ma. To z kolei oznaczałoby śmierć. To oznaczałoby, że da się bez nas, tj. elementów układu funkcjonować w innym układzie. I, na Boga, co wtedy? Jak żyć? Z czego?
Nie będzie nawet weselej
Nie wiem jak Wam, ale mi nie potrzeba więcej dowodów. Jesteście wszyscy siebie warci. Bijecie się o samych siebie. O swoje być albo nie być. O własne, małe albo większe interesy. Może to ta pogoda, a może zwyczajnie ludziom się już przelewa pod kopułą od tej wiecznej pyskówki i polaryzacji na dwa obozy i od permanentnego przymuszania ich do zajęcia stanowiska i opowiedzenia się po jednej albo drugiej stronie.
Niech te wybory się już skończą. Niech skończy się ta pełzająca, nijaka kampania, której nawet jeszcze oficjalnie nie ogłoszono, a która już wyżarła ludziom mózgi do reszty. Niech zwycięża układ. Mam to gdzieś. Podobnie jak gdzieś mają wyborców jego twórcy. Lepiej nie będzie. Podobnie, jak nie będzie taniej. Życzyłbym sobie, żeby było przynajmniej weselej. Ale na to też raczej nie ma szans.
trybuna.info